3. Słowo Boże
I.
rozważanie
Słowa Bożego
II.
„Słowo
Życia”,
III.
wymiana
doświadczeń.
Życie według Ewangelii
W Biblii dwa razy spotykamy się z
wyrażeniem „Słowo Życia”. Pierwszy List św. Jana rozpoczyna się
stwierdzeniem: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o
Słowie Życia, co ujrzeliśmy własnymi oczyma, na co patrzyliśmy i czego
dotykały nasze ręce…” (1J 1, 1). W tym kontekście „Słowo Życia” użyte
jest jako synonim wiecznego Słowa Bożego, a więc drugiej Osoby Boskiej,
która stała się Człowiekiem w Jezusie Chrystusie: „Słowo stało się
Ciałem i zamieszkało wśród nas i oglądaliśmy Jego chwałę…” (J 1, 14). W
Jezusie Słowo Boże stało się więc nie tylko „słyszalne”, lecz także
„widzialne”, a nawet dotykalne. Chrystus objawił się nie przez mowę i
pojęcia, ale przez całe swoje człowieczeństwo jako Syn cieśli i jako
Nauczyciel z Nazaretu. Jego czyny i nauka, zawierająca boskie życie,
zostały spisane w Nowym Testamencie. Analogicznie moglibyśmy o tym
procesie powiedzieć: „Ciało stało się słowem”. Tak się jednak nie stało i
Słowo Boże było nie tylko drukowane, przechowywane, może jeszcze
studiowane. Wcielenie się Słowa Bożego powinno w pewnym sensie dokonywać
się we wszystkich uczniach Jezusa, w każdym chrześcijaninie. Przez
słuchanie Słowa Bożego (Rz 10, 17), przez zachowywanie biblijnych
wydarzeń w sercu (Łk 2, 19-51), przez postępowanie według usłyszanego
słowa (J 1, 17) – Słowo Boże ma stać się na nowo ciałem, tym razem w
uczniach Jezusa.
Dzięki rozważaniu i realizacji Słowa
Bożego mentalność Chrystusa przenika stopniowo człowieka, który staje
się coraz bardziej „bratem i siostrą” Jezusa (Łk 8, 19-21). Wymaga to
od człowieka nie tylko jednorazowej gotowości do słuchania i działania.
Wychowanie i formacja wymagają zawsze cierpliwości, powtarzania i
wytrwałości. Św. Paweł prosi: „Trzymajcie się mocno Słowa Życia…” (Flp
2, 16). Trzymać się „Słowa Życia” oznacza w tym kontekście wierność
Jezusowi, który jest prawdziwym Życiem, jak również wytrwałe kierowanie
się słowami Ewangelii, co prowadzi do prawdziwego życia (J 3, 14). Apel
św. Pawła, by trzymać się „Słowa Życia” wskazuje na wysiłek, który jest
potrzebny ze strony wierzącego, aby Słowo Boże mogło przeniknąć jego
życie i przeistoczyć go w „drugiego Chrystusa”.
Słowo Boże w życiu codziennym
Cechą charakterystyczną Ewangelii jest
to, że została przekazana w wielu różnych księgach Pisma św. Historia
powstania natchnionego Słowa Bożego liczy ponad 1000 lat. Zostało ono
spisane w różnych formach literackich, takich jak proza i poezja,
opowiadanie, list albo przekaz historyczny. Pod tymi wszystkimi
postaciami ukrywa się ciągle jedna Prawda o wielkości miłosiernego i
sprawiedliwego Boga, który jest miłością i który zaprasza ludzi do
udziału w niej. Do tej podstawowej Prawdy prowadzi ostatecznie każde
zdanie Pisma św., jeśli rozważymy je dostatecznie głęboko i w kontekście
całej Biblii. Możliwa przy powierzchownym rozważaniu jednostronność
zostaje uzupełniona przez głębszą medytację. Dzieje się to podobnie jak
przy studni w ogrodzie: zawsze dociera się do tej samej wody gruntowej,
bez względu na to, w którym miejscu ogrodu wykopie się studnię. Poza tym
dobry wybór „Słowa Życia”, odpowiadający liturgii roku kościelnego,
zapewnia wyważoną i zdrową równowagę między różnymi aspektami wiary.
Wybór określonego zdania, łatwego do zapamiętania i do powtarzania w
myślach, przynosi wiele korzyści w praktykowaniu wiary.
Czytanie Słowa Bożego prywatnie i w
liturgii pomaga w uzyskaniu pełnego obrazu orędzia Chrystusowego, zaś
krótkie „Słowo Życia” prowadzi łatwiej do głębszego zrozumienia i
realizacji Dobrej Nowiny w życiu codziennym. Dłuższy okres, w którym
Słowo jest rozważane, komentowane i przekazywane, pozwala na pełniejsze
wniknięcie w treści wiary. Z jednej strony trwanie przy wybranej myśli
przewodniej pomaga odkrywać słabości w sposobie naszego życia i
przezwyciężać je, z drugiej strony realizowanie Ewangelii prowadzi do
skuteczniejszego rozszerzania się Słowa Bożego.
Kto decyduje się kształtować każdy swój
dzień według „Słowa Życia” i przeżywać je w wierze, ten stara się w
ciągu dnia myśleć o tym zdaniu (albo podsumowującym je haśle). Pomocą
może być napisanie tego zdania na osobnej kartce, którą ustawiamy na
widocznym miejscu, by spoglądając na nią w ciągu dnia przypominać sobie
o „Słowie Życia”. Poranna i wieczorna modlitwa, inne momenty
pozwalające na skupienie (np. droga do szkoły, odwiedziny Najświętszego
Sakramentu), jak też sprawdzanie minionego i planowanie następnego dnia
są chwilami, w których powinno się świadomie przypominać „Słowo Życia”.
Przypominać po to, aby żyć nim bardziej konsekwentnie i wciąż na nowo
pozwalać Duchowi Bożemu, by nas prowadził. Mocy błogosławieństwa żywego
Słowa Bożego (jeżeli rzeczywiście nim żyjemy) doświadczymy najbardziej w
trudnościach dnia, konfliktach i problemach. Doznajemy wtedy owej tzw.
„pomocy z góry”.
Słowo Boże tworzy jedność
Życie poszczególnych osób czy grup
według wspólnego Słowa Bożego ma nie tylko symboliczne znaczenie jako
zewnętrzna oznaka jedności.
To wspólne ćwiczenie umożliwia
łatwiejszą wymianę doświadczeń z praktykowania „Słowa Życia”. Kto przez
dzielenie się swoimi doświadczeniami ze „Słowem Życia” świadczy o
dobroci i wielkości Bożej, ten przez swój przykład pomaga w wierze nie
tylko innym, ale sam staje się bardziej gotowy na przyjęcie nowych
łask.” Dawanie świadectwa” nie oznacza samochwalstwa – wręcz przeciwnie!
Chodzi tu o uczczenie Boga, o wdzięczność wobec Dawcy wszelkich dóbr,
ponieważ ten, kto dzieli się doświadczeniami „Słowa Życia”, opowiada
przede wszystkim o tym, co sam Bóg zdziałał w jego życiu. Bez „Słowa
Życia” pojawiają się pewne trudności w życiu indywidualnym czy
wspólnotowym. Brakuje światła i mocy do znalezienia drogi wyjścia.
Dzięki zastosowaniu „Słowa Życia” mocą Ducha Świętego, szczególnie
obecnego w tekście biblijnym, doświadczamy niespodziewanej pomocy
działania Bożego pomimo naszych słabości.
Łaska Boża działająca w naszym życiu ma
być uwielbiona jak w hymnie „Magnificat”: „Wielkie rzeczy uczynił mi
Wszechmocny, Święte jest Imię Jego” (Łk 1, 49). To nie kto inny, tylko
Chrystus wymaga, by światło Jego uczniów świeciło przed ludźmi nie po
to, aby byli przez ludzi chwaleni, lecz by chwalili Ojca, który jest w
niebie. Dzielenie się doświadczeniami „Słowa Życia” (albo życia w wierze
w ogóle) wymaga – przede wszystkim na początku – prawdziwego
przezwyciężenia samego siebie. (Za zrodzenie duchowego życia również
płaci się krwią). Ta wymiana doświadczeń jako wyraz wzajemnej miłości
stanowi drogocenną szansę szczególnej obecności Jezusa we wspólnocie.
Dla „nowych”, którzy po raz pierwszy biorą udział w takiej wymianie
doświadczeń, świadectwo wiary oznacza często godzinę szczególnej łaski,
która prowadzi nierzadko do nawrócenia albo odnowy i pogłębienia życia w
wierze.
Właściwie nie można dać świadectwa o
działaniu Boga, nie mówiąc jednocześnie o własnych słabościach. Jednakże
nie wolno mylić wymiany doświadczeń z publiczną spowiedzią. Zdrowe
wyczucie dyskrecji, jak również dobra wola innych członków grupy,
mających więcej doświadczenia pod tym względem, pomagają początkującemu
członkowi Wspólnoty w rozróżnieniu tego, co mówi się tylko w intymnej
rozmowie z Bogiem we własnym sercu lub co należy do konfesjonału, od
tego, co można powiedzieć w małej grupie albo co może być przekazane
przez mikrofon. To, czy określonym świadectwem można się podzielić, czy
(jeszcze) nie – zależy od duchowej otwartości słuchaczy i od stopnia
jedności grupy. W każdym przypadku należy jednak uważać, aby nie
przekazać takich doświadczeń, które nie budują ani nas samych, ani
grupy.
Wspólny wybór „Słowa Życia” w rodzinie,
wspólnocie albo grupie przynosi również tę korzyść, że przez regularne
spotkania z innymi wyzwalane są nowe siły do wytrwania. „Samotne”
postanowienia (np. gimnastyka poranna) padają szybko ofiarą słabości,
zapomnienia albo wygodnictwa. Kto umówił się w grupie, przezwycięży
własne słabości choćby dlatego, by nie zawieść innych. Już samo myślenie
o innych w grupie albo przypadkowe spotkanie z nimi może być prawdziwą
pomocą przy „trzymaniu się Słowa Życia”, a jednocześnie pogłębianiu i
umacnianiu jedności grupy.
Krew Chrystusa jako „Słowo Życia”
Historia Kościoła może być ujęta jako
historia „Słowa Życia”, ponieważ tworzący ją byli zazwyczaj wielkimi
charyzmatykami i świętymi. Mając często charyzmat proroków, znajdowali
oni pomoc i lekarstwo na choroby i problemy swoich czasów w określonych
słowach lub myślach przewodnich z Pisma św. Dzięki życiu ukształtowanemu
według takich myśli przewodnich tworzyły się wokół świętych przeróżne
wspólnoty: zakony, bractwa albo ruchy kościelne. Czy żyli jak
pustelnicy, czy jako zakony żebracze, jako kanonicy regularni czy
-zgromadzenia misyjne, zawsze u podstaw takiej nowej wspólnoty
kościelnej znajdowała się jakaś myśl przewodnia z Pisma św. i powrót do
radykalizmu życia według Ewangelii. Podobnie było też u św. Kaspra.
Wybrał on biblijny symbol Krwi Chrystusa jako jednoczącą więź dla swoich
Zgromadzeń i źródło -siły apostolskiej dla misyjnego ruchu odnowy.
„Ponieważ prowadzą bój pod sztandarami i w imię Przenajdroższej Krwi
Pana naszego Jezusa Chrystusa, niech nie będzie dla nich nic
ważniejszego niż czcić Ją i Jej kult wszędzie szerzyć”. W swych pismach,
również i w tym miejscu, Założyciel powołuje się na Słowo z Pisma św.,
aby wskazać podstawę i źródło swej reguły. Spośród licznych zdań z
Biblii, które mówią o Krwi Chrystusa, wybiera tym razem fragment z 10
rozdziału Listu do Hebrajczyków. Krew Chrystusa jest tam ukazana nie
tylko jako przyczyna naszej ufności, że wejdziemy do „miejsca świętego”.
Bezpośrednio po tym następuje wezwanie, by kochać się wzajemnie,
zachęcać do dobrych czynów i być wiernym wspólnocie. Z pewnością
powiązanie wypowiedzi o Krwi Chrystusa i o roli miłości wzajemnej w
tworzeniu wspólnoty skłoniły św. Kaspra do wybrania właśnie tego cytatu
dla reguły Zgromadzenia. W innym miejscu podkreśla on, również przez
wybór odpowiedniego cytatu, znaczenie Krwi Chrystusa jako znaku miłości
Bożej: „Niech całe nasze życie będzie oddane miłości tego Boga, który
ukochał nas tak bardzo, że stał się Odkupicielem i Żertwą, ofiarą
miłości dla nas, umiłował nas i obmył w krwi swojej” (Ap 1, 5). Ten
cytat w sposób szczególny ukazuje, jak Krew Chrystusa – jako „Słowo
Życia” – powinna kierować i kształtować życie człowieka.
Inny przykład ascetyczno-duchowej
funkcji Krwi Chrystusa znajduje się w trzecim liście okólnym napisanym z
okazji dorocznych rekolekcji misjonarzy. Założyciel mówi tam o kryzysie
duchowym, jaki przeżywają niektórzy ze współbraci: „Lenistwo, ospałość,
przygnębienie i nawet pokusa znudzenia samym dobrem”. W takiej sytuacji
św. Kasper radzi przypomnieć sobie o Krwi Chrystusa, by w ten sposób
doświadczyć mocy Ducha Świętego: „Wystarczy jedno spojrzenie na Boską
Krew, a Ona wstrząśnie nami, byśmy działali z niespożytą gorliwością i
prawdziwym duchem Bożym” (LR III). Ta rada na trudne chwile życia
duchowego przypomina metodę stosowania „Słowa Życia”. Krew Chrystusa, na
którą mamy spoglądać, jest przecież wcielonym Słowem Bożym, a więc
miłością Bożą, która stała się widoczna i doświadczalna. Dlatego św.
Kasper pod koniec tego samego listu pisze: „Pragniemy dla nas wszystkich
takiego samego skutku, który jest owocem Słowa Bożego” (LR III). Jak
dalece Krew Chrystusa jest dla św. Kaspra i dla założonego przez niego
Zgromadzenia głównym i wszystko cechującym motywem przewodnim, a więc
„Słowem Życia”, ukazuje również zdanie z 11 Listu Rekolekcyjnego.
Wymieniwszy współbraciom sześć najważniejszych zasad ascetycznych,
Założyciel w siódmym punkcie wskazuje owo źródło siły, które uzdalnia do
przeprowadzenia wszystkich wcześniej wymienionych ćwiczeń duchowych:
„Nabożeństwo do Boskiej Krwi jest skutecznym środkiem do osiągnięcia
gorliwości, by urzeczywistnić to wszystko, co zostało tu przedstawione.
Niech będzie ono rozkoszą naszych serc”.
Konkluzja
Zostały tu ukazane dwie podstawowe
funkcje „Słowa Życia”. Z jednej strony jest to wybór pewnego słowa z
Pisma św., które służy umocnieniu wiary. Takie słowo może stać się
głównym tematem życia indywidualnego lub życia całej wspólnoty. Z
drugiej strony w każdej prawdziwej wspólnocie Kościoła, posiadającej
własną duchowość, można znaleźć odpowiednie „Słowo Życia” z Pisma św.
Każda wspólnota, mimo swego
ukierunkowania, żyje dla Kościoła. Mówimy więc o jedności różnorodnych
wspólnot i charyzmatów, a przez stosowanie określonego „Słowa Życia” – o
pełni piękna na nowo wcielonej Dobrej Nowiny. Według tej interpretacji
„Słowa Życia” Wspólnota Krwi Chrystusa posiada dar i zadanie, a więc
charyzmat kształtowania siebie przez fakt zbawienia w Krwi Chrystusa.
Dzięki temu może zawsze dawać świadectwo zbawczej miłości Boga, który
się w niej uobecnia i działa przez nią: „Oni zwyciężyli dzięki Krwi
Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa” (Ap 12, 11).
Pytania
Co to znaczy „Słowo Życia”?
Żyć „Słowem Życia” to sposób, aby szybko
wejść na nowo w obecność Boga, aby przypomnieć sobie o Nim. To coś
podobnego do wspólnego hasła, które przypomina o jakimś ważnym temacie i
mobilizuje, aby go pogłębiać. W wypadku „Słowa Życia” nie chodzi tylko o
chwytliwe słowo, które można sobie łatwiej przypomnieć. To również gra
pewną rolę, ale chodzi przede wszystkim o to, aby wciąż na nowo i na
nowo przyjmować Słowo Boże do serca jak Maryja.
Chleb zanurzony w mleku nasiąka nim tak,
że prawie staje się mlekiem. W podobny sposób chcemy „wchłonąć” Słowo
Boże, Ducha Świętego, mądrość Bożą we własne życie, we własne serce.
Pragniemy uczynić to do takiego stopnia, że nasz „suchy chleb” stanie
się smaczny, to znaczy nasze życie przemieni się, będziemy w stanie
inaczej reagować, potrafimy zrobić to, czego nie potrafilibyśmy własnymi
siłami.
O „Słowie Życia” pamiętamy szczególnie w
trudnych momentach, w których sytuacja wymaga od nas czegoś więcej. Gdy
w ciągu dnia zdarzają się trudniejsze momenty, trzeba jeszcze bardziej
przypominać sobie o „Słowie Życia”. Ale powinniśmy też żyć nim zawsze,
również w momentach radosnych – aby nie zagubić się w radości i nie
stracić w niej Boga.
Trzeba przypominać sobie o „Słowie
Życia”. Dobrą okazją jest rachunek sumienia – wieczorem lub przed
obiadem. Według zwyczaju Domu Misyjnego przed obiadem spotykamy się w
kaplicy nie tylko na modlitwie „Anioł Pański”, ale też po to, aby
przypominać sobie „Słowo Życia”. Nie tylko bracia i siostry w Domu
Misyjnym, ale każdy powinien znaleźć w ciągu dnia stałe momenty, w
których będzie przypominać sobie o nim. Kiedyś, gdy jadąc samochodem
trafiałem na czerwone światło, uważałem ten czas za podarowany mi od
Pana Boga po to, aby przypomnieć sobie o „Słowie Życia”, a nie po to,
aby denerwować się: mam teraz trochę czasu dla siebie, już nie muszę
patrzeć na inne samochody, mogę przypominać sobie o tym, co jest
najważniejsze…
Takie momenty w życiu, które denerwują
albo kosztują, które są czasem trudne, bo trzeba czekać, trzeba ćwiczyć
się w cierpliwości – te momenty można przyjmować jako podarunek, myśląc o
„Słowie Życia”. Mogą one stać się chwilami rozważania albo nawet
Komunii świętej… Przecież „Słowo Życia” to „Komunia Ducha Świętego”,
który jest obecny w tym natchnionym Słowie. Taką „Komunię św.” mogę
przyjmować bez ograniczeń! Już nie muszę pytać, ile razy mogę do niej
przystąpić. Można w ten sposób w każdej chwili przyjąć Boga do serca.
W praktyce życia „Słowem Życia” ważna
jest wymiana doświadczeń. Wśród tych, którzy wspólnie zdecydowali się
żyć wybranym Słowem, dopiero przez wymianę doświadczeń wchodzi ono w nas
do końca. Jeżeli dzielimy się ze sobą owocami tego Słowa, wtedy dopiero
rozumiemy je do końca i robimy miejsce dla nowego Słowa, dla nowej
łaski Bożej. Jeżeli nic nie dajemy z siebie, to także nic nie
przyjmujemy. Temu kto daje, będzie dane, jak słyszeliśmy dzisiaj w
Ewangelii. Jeżeli ktoś nie praktykuje wymiany doświadczeń, to „Słowo
Życia” nie pogłębia się, prawie nie żyje w nim. Dlatego tak ważne są we
Wspólnocie regularne spotkania. Podczas rekolekcji jest to łatwe, ale po
powrocie do domu trzeba walczyć o spotkania przynajmniej raz w
tygodniu. To mobilizuje: jeżeli w piątek mam spotkanie, to przynajmniej w
czwartek myślę o „Słowie Życia” – jeżeli nie z miłości do Pana Boga, to
przynajmniej ze wstydu, aby mieć coś do powiedzenia..! Takie ludzkie
aspekty również są ważne, chociaż wiemy, że to nie wszystko. Właściwym
celem jest życie w obecności Bożej. Może po pewnym czasie, gdy wejdziemy
w myślenie Jezusa, już nie będzie tak ważna technika „Słowa Życia”
(wybierać Słowo, pisać na kartce, mówić o nim, przypominać w pewnych
momentach itd.), bo cały człowiek jest już otwarty na Boga, nie szuka
niczego innego i, już nie może sobie wyobrazić innego życia, niezależnie
od tego, czy o tym myśli czy nie.
Taka otwartość na Boga przychodzi z
biegiem czasu, ale na początku wspomniana technika jest bardzo
przydatna. Jest to podobne do prowadzenia samochodu: na początku trzeba
myśleć o wszystkich czynnościach. Dopiero z biegiem czasu stają się one
automatyczne… Jeżeli ktoś jeździ wiele lat, wszystko wchodzi mu w krew.
Trzeba odróżniać życie Słowem Bożym od techniki życia według „Słowa Życia”.
Co jest najważniejsze, aby żyć „Słowem Życia”?
Kochać! Bardzo często wybieramy nowe
„Słowo Życia”: w Domu Misyjnym i w grupach misyjnych co tydzień, podczas
rekolekcji nawet codziennie. Czasami mamy trudności z wytłumaczeniem
tego konkretnego zdania z Ewangelii. Odkryłem jednak, że w gruncie
rzeczy chodzi zawsze o to samo: aby kochać. Poszczególne wybrane hasła
pomagają w odkryciu różnych aspektów, różnych odcieni miłości. Jeżeli
ktoś dostaje nowe „Słowo Życia” i zastanawia się, jak nim żyć, to radzę
przede wszystkim pytać siebie, jak można kochać z pomocą tego Słowa. Od
tego trzeba zaczynać, aby potem zrozumieć więcej.
Podobnie jest w małżeństwie: partnera
nie trzeba rozumieć, trzeba go najpierw kochać! Jeżeli ktoś na siłę chce
zrozumieć swoją żonę lub męża, wtedy zaczynają się dyskusje i kłótnie.
Trzeba przestać dyskutować i kochać partnera bardzo konkretnie: pomagać,
być punktualnym, docenić jego wysiłek, staranie, pracę, przeoczyć
błędy… Wtedy będzie w rodzinie pokój i w rezultacie można będzie się
nawet zrozumieć partnera.
W ten sposób trzeba postępować ze
„Słowem Życia”: najpierw kochać – nie analizując zbyt dużo. Miłość jest
czymś bardzo konkretnym: raz przejawia się w cierpliwości, innym razem w
wytrwałości albo w walce z lenistwem lub z wygodnictwem. Trzeba być
konkretnym!
Czy to możliwe, by „Słowo Życia” mogło zmienić moje życie? W jaki sposób się to odbywa?
„Słowo Życia” ma taką siłę, bo jest w
nim sam Bóg – Duch Święty. Ale Pan Bóg nie będzie mógł działać, jeżeli
nie pozwolimy Mu na to. „Słowo Życia” ma szansę działania w nas o tyle o
ile mamy wiarę, zaufanie, jesteśmy gotowi… Trzeba z zaufaniem mieć w
sercu to Słowo i stosować je. Życie zmienia się nie przez magiczne
zaklęcie. Chodzi o to, aby pozwolić Duchowi Świętemu działać przez Słowo
Boże. Tylko Duch Święty może w nas coś zmieniać, jeżeli Mu na to
pozwolimy. Za każdym razem, gdy przypominamy sobie o „Słowie Życia”,
przyjmujemy Je na przykład w homilii, w czytaniu duchowym albo w
rozmyślaniu, przyjmujemy Ducha Świętego i prosimy Go, aby zmienił coś w
nas. On jest w stanie zmienić nasze życie, jeżeli jesteśmy gotowi na
współdziałanie z Nim.
Co robić, jeżeli zapominam o „Słowie Życia”, bo często się zmienia?
Jeżeli mam problemy z zapamiętaniem
„Słowo Życia”, to używam mojego uniwersalnego „Słowa Życia”, które jest
wspólnym „mianownikiem” wszystkich innych: „Krew Chrystusa”. W tych
Słowach jest dla mnie zawarte wszystko: miłość Boga, krzyż,
zmartwychwstanie. Tam jest moja krew, tam jest kielich. Żyjąc Krwią
Chrystusa, żyję każdym „Słowem Życia”… Bo Krew Chrystusa to dar Boży –
nie moja zasługa. To pokój, to ratunek, to oczyszczenie moje i innych.
To pojednanie. Krew Chrystusa to wszystko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz