sobota, 31 października 2020

Szturm do nieba przez Krew Chrystusa

 Błogosławiona Krew Jezusowa !

Drodzy wybaczcie, że dostaniecie tego e-maila może nie tyko raz, ale sprawa jest ważna. Teraz dokonuje się walka duchowa. Tu nie chodzi tylko o aborcję lecz o istnienie w Europie cywilizacji życia i cywilizacji zachodniej opartej na filozofii greckiej, prawie rzymskim i Chrześcijaństwie. Wiele organizacji obcych Ewangelii i satanistycznych ze świata bierze w tym udział co dzieje się w Polsce, dlatego jako Rodzina Krwi Chrystusa podejmijmy gorliwą modlitwę do Krwi Chrystusa. Proponuję nie tylko jedną tajemnicę Koronki do Krwi Chrystusa ale cały różaniec w intencji ochrony przez Krew Chrystusa naszej Ojczyzny, o ustanie przemocy, o pokój w naszej Ojczyźnie i o zakończenie epidemii w Polsce i na świecie.
Z błogosławieństwem w Krwi Baranka Moderator Krajowy WKC razem z Radą Krajową
Ks. Bogusław Witkowski CPPS

Modlimy się Koronką/Różańcem do Krwi Chrystusa

P. Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu.
W. Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu.

 P. Chwała Ojcu. W. Jak była na początku.
                
  

                   P. Ciebie, Panie, prosimy, wspomóż sługi swoje,
                  W. Które odkupiłeś swoją Przenajdroższą Krwią.


TAJEMNICE

Tajemnica 1
Pan Jezus przelał Krew podczas obrzezania

Gdy nadszedł dzień ósmy należało obrzezać Dziecię, nadano mu imię Jezus” (Łk 2,21)

5 x Ojcze nasz…1 x Chwała Ojcu.…

Ciebie, Panie prosimy, wspomóż sługi swoje, które odkupiłeś swoją Przenajdroższą Krwią.

Tajemnica 2
Pan Jezus przelał Krew podczas modlitwy w Ogrójcu

Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię”. (Łk 22,44)

5 x Ojcze nasz…1 x Chwała Ojcu.…

Ciebie, Panie prosimy, wspomóż sługi swoje, które odkupiłeś swoją Przenajdroższą Krwią.

Tajemnica 3
Pan Jezus przelał Krew podczas biczowania

Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie”. (Mt 27,26)

5 x Ojcze nasz…1 x Chwała Ojcu.…

Ciebie, Panie prosimy, wspomóż sługi swoje, które odkupiłeś swoją Przenajdroższą Krwią.

Tajemnica 4
Pan Jezus przelał Krew podczas cierniem koronowania

Ubrali go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę i zaczęli go pozdrawiać: „Witaj, Królu Żydowski!” (Mk15, 17–1osiem)

5 x Ojcze nasz…1 x Chwała Ojcu.…

Ciebie, Panie prosimy, wspomóż sługi swoje, które odkupiłeś swoją Przenajdroższą Krwią.

Tajemnica 5
Pan Jezus przelał Krew na Drodze Krzyżowej

A On sam dźwigając krzyż, wszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota”. (J 19,17)

5 x Ojcze nasz…1 x Chwała Ojcu.…

Ciebie, Panie prosimy, wspomóż sługi swoje, które odkupiłeś swoją Przenajdroższą Krwią.

Tajemnica 6
Pan Jezus przelał Krew przy ukrzyżowaniu

Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt27,46)

5 x Ojcze nasz…1 x Chwała Ojcu.…

Ciebie, Panie prosimy, wspomóż sługi swoje, które odkupiłeś swoją Przenajdroższą Krwią.

Tajemnica 7
Pan Jezus przelał Krew i wodę przy otwarciu boku włócznią

Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, ze już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy przebił Mu włócznią bok i natychmiast wypłynęła krew i woda”. (J. 19, 33–34)

3 x Ojcze nasz…1 x Chwała Ojcu.…

Ciebie, Panie prosimy, wspomóż sługi swoje, które odkupiłeś swoją Przenajdroższą Krwią.

Niech będzie zawsze błogosławiony i uwielbiony Jezus, który nas Krwią swoją odkupił.

Na zakończenie: Ojcze Przedwieczny, ofiarujemy Ci Najdroższą Krew Jezusa Chrystusa, niech Ona zgładzi nasze grzechy, obdarzy zmarłych zbawieniem i zachowa Twój Kościół w miłości i jedności 
Amen    

poniedziałek, 26 października 2020

Abyśmy wiedzieli jak się zachować, jak się bronić i co robić w tej sytuacji !

Drodzy Animatorzy Wspólnoty Krwi Chrystusa !

Przeżywamy pandemię, ale też pewne nieupoważnione i bezprawne ataki na obrońców życia, sędziów Trybunału i Kościół podczas sprawowania nabożeństw. Konstytucja w obecnym obowiązującym kształcie została ustanowiona przez inny rząd i podpisana przez Prezydenta Kwaśniewskiego. A więc pretensja co do decyzji Trybunału Konstytucyjnego powinna być kierowana pod inny adres. Tymczasem ataki kierowane są na Kościół i obrońców życia. Ktoś organizuje takie ataki, ktoś uformował tych ludzi, często szkolił ich, ktoś dał na to pieniądze. Ci ludzie przerywając nasze nabożeństwa automatycznie podpadają pod paragrafy Kodeksu Karnego. Dla nas na ten moment jest bardzo ważne, abyśmy wiedzieli jak się zachować, jak się bronić i co robić w tej sytuacji:

1. Nie bać się

2. Modlić się do Krwi Chrystusa i do Maryi Królowej Polski

3. Działać, gdybyśmy byli świadkami takiego ataku na Kościół, lub uczestniczyli w nabożeństwie, w którym dokonuje się profanacja Kościoła, lub przerwanie nabożeństwa. Co robić?

Warto wiedzieć – z Kodeksu Karnego: Rozdział XXIV Przestępstwa przeciwko wolności sumienia i wyznania

Art. 194. Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Art. 195. § 1. Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto złośliwie przeszkadza pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym.

Art. 196. Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. 

Komunikat Ordo Iuris:

Jeżeli jesteś świadkiem profanacji lub zakłócenia Mszy Świętej:

1/ udokumentuj zdarzenie nagraniem na telefonie;

2/ zadzwoń natychmiast po Policję;

3/ prześlij nagranie, czas zdarzenia, miejsce i swoje dane kontaktowe na interwencja@ordoiuris.pl

Nie bądź bierny. REAGUJ!

 Pozdrawiam w Krwi Baranka
Ks. Bogusław Witkowski CPPS - Moderator Krajowy WKC


 Na stronie Facebooka Jerzego Kwaśniewskiego, prezesa Ordo Iuris:
https://www.facebook.com/jerzy.kwasniewski.129 można przeczytać bardzo osobiste wspomnienie.

Nasz Emil Ludwik umarł w piątek.
Umarł otoczony modlitwą w pospiesznej drodze do szpitala.

To był trzydziesty tydzień ciąży. Odkąd usłyszeliśmy diagnozę wiedzieliśmy, że ma niewielkie szanse i to tylko, jeżeli utrzymamy ciążę przez kilka tygodni. Było już jasne, że to nie powtórka z błędnych diagnoz starszych synów, którym przypisywano a to zespół Downa a to inne ciężkie wady, zachęcając od razu do szybkiej aborcji. Tym razem diagnoza była prawidłowa. Rosnąca wada tętniczno-żylna wpływała wyraźnie na rozwój mózgu Emila i przeciążała jego serce, które zajmowało już połowę klatki piersiowej. Opuchnięte ciało utrudniało ruchy. Chwytaliśmy każdy cień nadziei by ratować synka i utrzymać go na tyle długo, by mógł urodzić się i przejść skomplikowaną operację.

Jednak umarł nie czekając na dobry czas.

Żal do świata, lekarzy, Boga i samych siebie wycisnął łzy, rodził rozgoryczenie.

To wszystko ustało, gdy wzięliśmy Emila w ramiona. Dwie godziny pożegnań przekuły bunt i żal we wdzięczność za czas, który Emil miał dla nas. Patrząc na jego oczy, nos, paluszki, opuchniętą ale śliczną główkę… doświadczyliśmy uspokojenia i pogodzenia z losem. Kto nie doświadczył takiego pożegnania musi nam uwierzyć.

Dziękujemy lekarzom, położnym, pielęgniarkom, salowym. Dziękujemy wszystkim, których modlitwa umożliwiła nam przeżycie tego czasu zgodnie z wolą Bożą.

Gdyby nie sytuacja ostatnich dni, ta historia zostałaby wyłącznie w naszej rodzinie.

Dzisiaj jednak może być dla kogoś potrzebnym świadectwem.

I rzecz ostatnia. Emilek umarł dzień po wyroku Trybunału.

Umarł jako równy swemu rodzeństwu, pomimo ciężkiej i śmiertelnej choroby przywrócony na dzień przed śmiercią pod ochronę prawa.

Jerzy i Beata Kwaśniewscy

W najbliższych dniach powiadomimy o Mszy Świętej w jego intencji oraz o pogrzebie.

piątek, 23 października 2020

Animator Częstochowski X/20

Rozwiązywanie konfliktów i pojednanie we wspólnocie – konferencja na październik


Piszę do was, Moi Drodzy, tę konferencję, dlatego, że ze względu na pandemię, musieliśmy odwołać nasze październikowe skupienie, a chciałbym, abyśmy chociaż w ten sposób mogli się jakoś kontaktować i choć trochę zrekompensować stratę tego odwołanego skupienia… Wierzę jednak, że Pan Bóg sam „zrekompensuje” nam ten czas i na swój sposób udzieli nam owoców tego odwołanego skupienia…

Ponieważ przygotowana przez ks. Andrzeja Szymańskiego CPPS konferencja na październik o rozwiązywaniu konfliktów i pojednaniu we wspólnocie jest dosyć obszerna i treściwa, skupię się na tych aspektach, które mogą być pewnym uzupełnieniem do tej konferencji.

            Pierwszą sprawą, która przyszła mi do głowy, kiedy czytałem tą konferencję ks. Andrzeja, to było to, aby w ogóle starać się nie dopuszczać do żadnych konfliktów, a przynajmniej sztucznie ich nie wywoływać. Bo pomimo, że, jak pisze ks. Andrzej, w większości małżeństw i grup dochodzi do konfliktów, to pewnie zdarzają się i takie grupy, w których jednak nie będzie do nich dochodziło lub będą bardzo sporadyczne. Będą może i wśród nas takie grupy, gdzie konflikty będą częstsze, może dłuższe…

Ks. Andrzej podał nam w swojej konferencji pewne wskazówki, jak rozwiązywać konflikty, Teresa Świderska przesłała nam różne pomocne i praktyczne materiały do szlifowania naszej umiejętności rozwiązywania różnych konfliktów.

To wszystko jest bardzo dobre i przydatne, mam jednak wrażenie, że problem może leżeć jeszcze gdzie indziej, a mianowicie w tym, czy my w ogóle chcemy rozwiązywać konflikty, czy jesteśmy na to gotowi? Bo to, że będziemy mieli wiele pięknych materiałów, to, że będziemy czytali piękne konferencje i szkolili się w tym temacie, nic nam nie da, jeżeli nie będziemy gotowi, aby podjąć się rozwiązania danego konfliktu.

A to wcale nie jest ani łatwe, ani miłe i trzeba do tego dużo odwagi, samozaparcia, miłości… Po prostu trzeba chęci, aby coś zmienić, aby się ruszyć z miejsca, aby podjąć pewne ryzyko (bo jest to związane z pewnym ryzykiem) i spróbować rozwiązywać konflikty, które napotykamy w naszym życiu osobistym, wspólnotowym…

Piszę o tym, ponieważ zauważyłem, że ludzie w naszych czasach w ogóle boją się podejmować rozmów na trudne tematy, boją się wymagać od siebie i od innych słuchania i mówienia prawdy; prawdy, która czasem boli, ale która (powiedziana z miłością i przyjęta z pokorą) oczyszcza i uzdrawia.

Natomiast dosyć łatwo przychodzi nam kłócić się na różne ważne i poważne tematy, łatwo przychodzi nam spierać się na różne argumenty, obstawiać nieugięcie przy swoim zdaniu, przekonywać gorliwie innych do naszego pomysłu, naszego myślenia, itp. Tylko, że potem, kiedy dojdzie do kłótni, konfliktu, nieporozumienia, to wtedy zostawiamy to tak…, zamiatamy pod dywan…, nie wyjaśniamy…, nie próbujemy się pogodzić…, itp. I żyjemy z tym, a to powoli narasta i zarasta w nas i pomiędzy nami, a ten „wrzód” wewnętrzny jednak jest obecny i się powoli, niewidocznie jątrzy…

Zapyta ktoś może: „A co to jest prawda?” albo: „Kto ma monopol na prawdę?” lub: „Kto w ogóle mówi prawdę?” „Komu można uwierzyć?” Bo dzisiaj nawet wewnątrz wspólnoty Kościoła czujemy się nieraz zagubieni, bo nieraz nie wiemy, po czyjej stronie jest prawda… Ja w takich przypadkach zawsze wracam do źródeł: Pismo św., nauczanie Ojców Kościoła, świętych i błogosławionych, mądrych pasterzy Kościoła, takich jak choćby wielcy ostatni papieże: św. Paweł VI, św. Jan XXIII, św. Jan Paweł II, Benedykt XVI.

Jednakże w naszym niniejszym temacie owa „prawda” ma trochę inne znaczenie. Otóż pewnie nie jest tak, że ktoś jeden ma monopol na „prawdę” o sobie samym i o innych, a przynajmniej nie ma monopolu na „całą prawdę” i „tylko prawdę”. I właśnie dlatego należy rozmawiać z drugim człowiekiem, aby wspólnie dojść do „prawdy”, aby wspólnie dojść do pewnych wniosków, które pozwolą nam przynajmniej zbliżyć się do tej prawdy o sobie samym i o innych.

Jednakże nie oszukujmy się, nikt na tym świecie nie zna pełnej prawdy o sobie samym, ani o drugim człowieku. Tą pełną prawdę o mnie samym i o drugim zna tylko Bóg. Dlatego niektóre artykuły w prasie, czy w Internecie lub jakieś programy w telewizji, które zaczynają się od słów: „Pełna prawda o …” są niepoważne i naiwne, bo nikt nie ma monopolu na pełną prawdę. Oczywiście wyłączamy tu kwestie naukowe, które można udowodnić, mówimy tu raczej o „prawdzie o człowieku”.

Tak więc otwarta, szczera, wynikająca i czyniona z miłości rozmowa będzie tym, co może nam pomóc zobaczyć pewną prawdę o sobie samym, jak i o drugim. I jest to bardzo potrzebne, abyśmy umieli ze sobą otwarcie i szczerze rozmawiać. Oczywiście miłość zakłada też wolność daną drugiemu człowiekowi do tego, aby miał prawo odmówić takiej rozmowy. Bo być może taki człowiek chciałby, ale nie jest jeszcze gotowy na taką szczerą rozmowę, jednakże należy do tego dążyć, bo w dojrzałość jest też wpisana ta umiejętność szczerego i otwartego rozmawiania o sobie i o drugim, zarówno o tych dobrych, jak i o słabych stronach naszego „ja”.

Czasami do uczynienia takiego kroku jest potrzebna jakaś motywacja z zewnątrz, od jakiejś osoby trzeciej. Na naszych ostatnich rekolekcjach dla misjonarzy CPPS, które mieliśmy we wrześniu b.r., które prowadził dla nas ks. Prof. Romuald Jaworski, znany i doświadczony psycholog i terapeuta, mieliśmy pewne ćwiczenia praktyczne do wykonania. I właśnie niektóre z nich prowadziły nas do otwartego i szczerego powiedzenia sobie w małych grupach tego, co w każdym z nas jest dobre, ale i tego, co należałoby poprawić. Wszyscy stwierdzili, że było to dobre i potrzebne doświadczenie, ale być może, gdyby ktoś nie zmotywowałby nas do tego z zewnątrz (tym razem był to rekolekcjonista), to być może sami nigdy nie zrobilibyśmy takich ćwiczeń.

Wracając do meritum sprawy, uważam, że główny problem tkwi w tym, aby, mówiąc trochę żartobliwie: „chciało nam się chcieć”, aby chciało nam się rozmawiać poważnie o ważnych sprawach, może trudnych i wymagających dla nas samych i dla drugiego, ale często bardzo potrzebnych. Rozmawiać po to, aby rozwiązywać konflikty, gdzie często jest tak, że „wina leży po obu stronach”, rozmawiać po to, aby coraz lepiej poznawać siebie i drugiego, rozmawiać, aby coraz bardziej dochodzić do pełnej prawdy o sobie samym i o drugim, rozmawiać po to, aby żyć pojednaniem, które w naszej chrześcijańskiej wierze jest jedną z kluczowych spraw.

Kwestia pojednania, która jest zawarta w tytule niniejszego tematu, jest niewątpliwie kolejną ważna sprawą, na temat której można pisać wiele konferencji. Dużo zresztą już o pojednaniu było powiedziane przy różnych innych okazjach i tematach, jednakże to, co napisał ks. Andrzej w swojej konferencji, to, co nam przesłała Tereska w swoich materiałach i co ja starałem się choć trochę od siebie tutaj dodać, to wszystko niewątpliwie może przyczynić się do większego pojednania między nami. Bo dojrzałe rozwiązywanie konfliktów prowadzi również do pojednania.

Ks. Daniel Rafał Mokwa, CPPS Częstochowa, 23.10.2020


sobota, 17 października 2020

Odpust Świętego Kaspra w Parafii MB Częstochowskiej

W dniu  17 października w parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonej Górze przeżywaliśmy naszą Mszę św. odpustową z racji uroczystości św. Kasprze del Bufalo, którego wspomnienia wypada 21 października.
W czasie Mszy św. zostało wspomniane, że dziś właśnie jest potrójne wydarzenie w liturgii Kościoła. Otóż jest wspomnienie: św. Ignacego Antiocheńskiego, 50-lecie małżeństwa Elżbiety i Edmunda; odpustowa Msza św. Kaspra del Bufalo.

Ksiądz Artur wspominając te trzy wydarzenia przekazał myśl: co łączy te wydarzenia? O f i a r a. Zarówno św. Ignacy Antiocheński, jak i św. Kasper del Bufalo, jak również i wspomniane małżeństwo oddali swoje życie w ofierze Bogu. Ofiara z siebie jest podstawą do tego, aby swoje życie przeżyć godnie i owocnie… 
         Ponieważ w czytaniach tego dnia zawarta  była myśl o Duchu Świętym i Jego czuwaniu nad uczniami Jezusa oraz o grzechach przeciw Duchowi Świętemu, Ksiądz omówił w czym tkwi problem naszego sprzeciwu przeciw Duchowi Świętemu. Zapamiętaliśmy także, że ksiądz wspomniał myśl św. Kaspra o tym, że Księgą do czytania jest krzyż. Była to jakby klamra do myśli dotyczących wypowiedzianej homilii, jak również dzisiejszej uroczystości. 

Na zakończenie życzenia dla Jubilatów, wraz z kwiatami koronki/różańce i modlitewniki.
Niech Jezus Jubilatów pokropi swoją Przenajdroższą Krwią, czyli swoją Miłością i jeszcze bardziej umocni ich 
sakramentalny związek .

Po zakończonej Mszy św. nasza wspólnota WKC rozdawała uczestnikom liturgii koronki/różańce do Krwi Chrystusa z modlitewnikami oraz obrazki ze św. Kasprem.

Dalszy ciąg uroczystości w salce parafialnej

Udaliśmy się następnie do salki na dalszy ciąg uroczystości odpustowej. Było niewiele osób, bo tylko nasza grupa, a z przyjezdnych jedna Sabinka z Sulechowa i nas z Zielonej Góry 10 osób z ks. Arturem.
Spotkanie rozpoczęliśmy modlitwą dotyczącą odpustu, zakończoną błogosławieństwem udzielonym przez naszego Księdza. 


Przy poczęstunku podzieliłyśmy się wiedzą o św. Kasprze wspominając każda z nas po kolei Jego życie i działalność: 
 - Święty Kasper rzymski kapłan. Największy Apostoł Krwi Chrystusa. Żył w XVII wieku. Jest założycielem Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa (CPPS), a wcześniej Wspólnoty Krwi Chrystusa (WKC)  (wówczas zwanej Bractwo Krwi Chrystusa, które zostało podniesione do rangi Arcybractwa).

- Bardzo szybko zyskał sobie sławę jako dobry kaznodzieja. Okazywał także wielkie zainteresowanie problemami społecznymi swojej epoki.

- ks. Kasper del Bufalo z powodu swojego przywiązania do Kościoła i Papieża odmówił Napoleonowi posłuszeństwa (mówiąc: „nie chcę, nie mogę i nie muszę”), został wysłany na wygnanie trwające cztery lata.

- Kiedy Napoleon został pokonany, wrócił do swojego rodzinnego i ukochanego Rzymu i rozpoczął działalność jako apostoł Krwi Chrystusa. Dla misji głoszenia zbawczego orędzia Boskiej Krwi.

- Orędzia o Boskiej Krwi głoszone przez Niego na misjach zapadły głęboko w serce Marii De Matiias, która założyła żeńskie zgromadzenie Adoratorek Krwi Chrystusa (ASC), Św. Maria De Matiias jest patronką miasta Bolesławca, gdzie ASC ma swoją siedzibę.

- Kasper wstawił się u papieża w sprawie ocalenia miasta Sonnino, które miało być zburzone z powodu istniejącego tam rozboju. Z racji grasującej tam bandy odniósł z krzyżem Pana Jezusa zwycięstwo związane również z ich nawróceniem, a mieszkańcy  do dziś upamiętniają tę sytuację;  

- Pius VII powierzył ks. Kasprowi uzdrowienie moralne całej prowincji dotkniętej bandyckimi napadami.

- Zmarł 28 grudnia 1837 roku, posługując cierpiącym i umierającym podczas epidemii cholery w Rzymie.

* * *

Następnie zostały podjęte różne zagadnienia związane z tematem formacyjnym oraz propozycja, aby każdy je czytał i przeczytał na kolejne spotkanie diecezjalne. 
relacja: Ula

więcej zdjęć KLIKNIJ TU

poniedziałek, 5 października 2020

Imieniny Tereski

 Jak co tydzień spotkałyśmy się na cotygodniowym spotkaniu Grupy Krwi Chrystusa, a właśnie wypadły imieniny Tereski. Złożyłyśmy serdeczne życzenia kwiaty i kwiatuszki...
Następnie przystąpiliśmy wraz z ks. Arturem  do rozważania Słowa Bożego (według naszego regulaminu) z Ewangelii Mt 22, 1-14. Podzieliliśmy się, który fragment do każdego z nas trafił/ przypadł do serce/ poruszył  następnie odpowiedzieliśmy na Słowo Boże modlitwą spontaniczną: uwielbieniem, dziękczynieniem, przeproszenie i prośbą. Za ten etap spotkania podziękowaliśmy słowami: Chwała Ojcu ... 
Wybraliśmy Słowo Życia: Przyjdźcie na ucztę! 
 Wymianę doświadczeń według ostatniego Słowa Życia "...dał winnicę w dzierżawę"     zrobiłyśmy przy imieninowym pysznym cieście.    

Spotkanie zakończyłyśmy modlitwą: Ojcze Przedwieczny ofiarujemy Ci Najdroższą Krew Jezusa Chrystusa, niech Ona zgładzi nasze grzechy, obdarzy zmarłych zbawieniem i zachowa Twój Kościół w miłości i jedności. Amen

piątek, 2 października 2020

II. Temat: ROZWIĄZYWANIE KONFLIKTÓW I POJEDNANIE WE WSPÓLNOCIE

                                 
              NA ROK FORMACYJNY 2020/2021
 

Ks. Andrzej Szymański CPPS 

Temat roku formacyjnego:

RODZINA KRWI CHRYSTUSA 

TEMAT II

Miesiąc: PAŹDZIERNIK 2020

 

ROZWIĄZYWANIE KONFLIKTÓW I POJEDNANIE WE WSPÓLNOCIE

Podstawą rozwiązywania  konfliktów  i  pojednania są  dwa  przykazania miłości:

1.     Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich.

  1. Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.

            Na samym początku tej konferencji zanim przejdę do głównego tematu chciałbym przytoczyć kilka myśli na temat miłości ludzi, którzy już zakończyli swe życie na tej ziemi i zostali przez Kościół uznani za świętych.

Np. św. Tereska z Lisieux napisała:

Kiedy myślę i robię coś z miłością, czuję, że Jezus działa we mnie.

            Zaś św. Jan od Krzyża zaleca:

            Tam, gdzie nie ma miłości wprowadź miłość, a zbierzesz owoc miłości.

            Już te krótkie słowa świętych wskazują na wielką wagę miłości w życiu człowieka, który świadomie chce realizować swe powołanie do świętości. Rzeczywiście nie powinno nas to dziwić, gdyż to właśnie o Bogu mówi się, że jest Miłością. Zatem w istotę Boga wpisana jest Miłość, więc jeśli ktoś chce rzeczywiście zbliżyć się do Niego i naśladować Go, to najlepiej właśnie przez Miłość.

Warto przypomnieć oczywistą prawdę, że każdy z nas i w ogóle każda istota ludzka jest człowiekiem, a więc kimś jest stworzonym na obraz i podobieństwo samego Boga. Stąd wyłania się cel pierwszy, a mianowicie:

1. Przywrócenie w człowieku jego pierwotnego wizerunku, tj. obrazu Boga lub mówiąc językiem bardziej współczesnym, przywrócenie człowiekowi jego rzeczywistej tożsamości.

Cel drugi, który niejako uściśla cel pierwszy, to jest:

2. Dążenie do świętości w Kościele, tzn. bycie we wspólnocie Kościoła i wykorzystanie wszelkich środków, jakie daje Bóg w tej wspólnocie. Jest to depozyt wiary, a w tym przede wszystkim Pismo Święte. Jest też nie tylko możliwość, ale i obowiązek spotykania się razem na Eucharystii. To sprawia, że kiedy  pojawia  się konflikt we Wspólnocie, łatwiej jest  go  rozwiązać,  nie  pozostawiając zranień.

Jako pomoc na drodze do zbawienia zostały nam dane pozostałe sakramenty.

Cel pierwszy i drugi jest wspólny dla wszystkich ludzi, choć drugi jest już łaską dla tych wszystkich, którzy mieli okazję poznać Chrystusa w Kościele, a my niewątpliwie mamy tę łaskę choćby dlatego, że mamy już ponad tysiącletnią tradycję chrześcijaństwa w tym kraju, bo dotarło ono do nas w roku 966, w którym odbył się Chrzest Polski, jak pamiętamy z kart historii.

            Cel trzeci, to życie według reguł założyciela danej wspólnoty, danego Zgromadzenia w Kościele, o ile ktoś pragnie do takiej konkretnej wspólnoty należeć.

            Zatem w naszym przypadku, jest to Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa, oraz Wspólnoty Krwi Chrystusa, które to wspólnoty zostały założone przez Świętego Kaspra del Bufalo, który powinien być dla nas szczególnym wzorem do naśladowania.

            Zatem cel trzeci, to:

3. Życie charyzmatem Krwi Chrystusa.

Nikt chyba nie wątpi, że aby żyć tym charyzmatem, to trzeba najpierw go poznać, a więc poznać założyciela i statuty Zgromadzenia, w którym jesteśmy.

            Przypomnijmy zatem, że myślą przewodnią św. Kaspra, która inspirowała jego działanie, była myśl:

            ABY ŻADNA KROPLA KRWI CHRYSTUSA NIE BYŁA PRZELANA DAREMNIE.

            Mówiąc naszym językiem, św. Kasper chciał pomóc Chrystusowi zbawiać świat, a zatem musiał bazować przede wszystkim na nauce samego Chrystusa, która wyrażała się nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w czynach, gdyż Jezus będąc nie tylko Bogiem, ale też doskonałym człowiekiem, dobrze wiedział, co najlepiej przemawia do człowieka.

            Wobec tego dziś chciałbym wyjść od słów Ewangelii, która niejako oddaje zarówno sens tego, na czym bardzo zależało św. Kasprowi, jak i sposób dojścia do celu, który był dla niego tak bardzo ważny.

            Otóż św. Łukasz pisze:

            Potem Jezus wyszedł i zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim.

Potem Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nim do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników (Łk 5,27-32). To jest ewangeliczny przykład rozwiązywania konfliktowych  sytuacji. Jezus  jest także  dla  nas  doskonałym  Nauczycielem  wychodzenia  z  życiowych  opresji i nie  wchodzenia  w  sytuacje  konfliktowe.

Ewangelia ta mówi przede wszystkim o powołaniu jednego z apostołów, który był celnikiem, a więc człowiekiem nie tylko grzesznym, ale też pogardzanym przez rodaków jako: kolaborant, zdrajca, oszust i złodziej, bo to były takie czasy.

Mateusz wybrany przez Jezusa na ucznia wyprawia ucztę dla swojego mistrza. Na tę ucztę zostają zaproszeni celnicy i grzesznicy. Taka postawa Jezusa i Jego uczniów zasiadających wraz z grzesznikami i celnikami przy jednym stole gorszyła faryzeuszy, ale  jednoczyła uczniów. Faryzeusze oceniali to zachowanie w świetle Prawa i nie rozumieli sensu misji Jezusa, który nie przyszedł dzielić ludzi na czystych i nieczystych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych, ale szukać i zbawić to, co zginęło (Łk 19,10). Jezus  jednał  ludzi  niezależnie  od  stanu pochodzenia, intelektu  i  majętności. Czy  my  zawsze  stosujemy tę  zasadę we  Wspólnocie?

Faryzeusze mówili o Nim, że to: przyjaciel celników i grzeszników (Mt 11,19). Jezus bowiem nikogo nie wykluczał ze swojego towarzystwa, ale był otwarty na wszystkich. Dlatego nie tylko, że nie unikał kontaktu z grzesznikami i celnikami, z ludźmi z marginesu społecznego, ale szukał ich, a nawet bywał u nich w gościnie. Taka postawa Jezusa jest dowodem na to, że nikogo nie spisywał na straty, lecz wszystkim dawał szanse, a spotkania z Nim kończyły się przebaczeniem grzechów, nawróceniem, przemianą życia. Nie  było  już  miejsca  na  konflikty.

Jednym z tych, który doświadczył skutków spotkania z Jezusem był celnik Mateusz.

Był on celnikiem, a więc należał do najbardziej znienawidzonej grupy ludzi w Izraelu. Celnicy bowiem pobierali podatki na rzecz Rzymian, stąd oskarżano ich o kolaborację z okupantem, a także o nadużycia, których się często dopuszczali. Z tej przyczyny faryzeusze nazywali ich nieczystymi. Twierdzili wręcz, że celnik nie może nawet pokutować za swe grzechy, gdyż nie jest w stanie wiedzieć dokładnie, ilu ludzi do tej pory oszukał. Od celników stronili wszyscy Żydzi przestrzegający Prawa. Jezus był tu wyjątkiem. Jemu nie przeszkadzało to, że Mateusz był celnikiem, że może również dopuszczał się bezprawia. Jezus nie tylko wszystko mu przebaczył, ale w dodatku uczynił jednym ze swoich uczniów. Ileż  to  razy  my  we  Wspólnocie  stygmatyzujemy  różne  osoby i  na  tym  tle  rodzą  się  różne  konflikty,  które  nie  łatwo  jest rozwiązać. Jednak  jest to  możliwe,  tylko trzeba zmianę  zacząć od  siebie.

Ta scena powołania celnika pokazuje nam, że każdy człowiek może się zmienić. Dopóki człowiek żyje, to nie powinniśmy, go przekreślać, spisywać na straty, stronić od niego. Jeśli ktoś choruje na raka i jego rany cuchną to po prostu zakłada mu się opatrunek. Duchowe rany też powinno się opatrywać. Jak to robić?

Trzeba starać się dostrzegać w drugim człowieku głównie dobro, a to co nie jest doskonałe, przyjmować jako coś co przeszkadza komuś na jego drodze do świętości i warto zmienić, ale nie dyskwalifikuje go w naszych oczach. Człowiek staje się naraz najpiękniejszym na świecie, jeżeli spojrzymy na niego oczami miłości, oczami Boga, niezależnie od tego, co inni o nim myślą. Szczególnie animatorzy powinni traktować drugiego człowieka trochę na kredyt wierząc, że dobro kiedyś w nim zaowocuje. Miłość rodzi dobro i pomaga drugiemu wzrastać, jak rosa i słońce roślinom. Właśnie tak patrzył na człowieka Jezus w przytoczonym fragmencie Ewangelii. Potrafił wydobyć z Mateusza to co w nim najpiękniejsze. Potrafił pokazać, że może być nie tylko dobry, ale może nawet być Jego uczniem, apostołem, który kiedyś wiernie spisze Ewangelię, od której rozpoczyna się Pismo Święte Nowego Testamentu.

Gdyby Jezus przyjął standardowy sposób postępowania względem Mateusza i nie zaprosił go do pójścia za sobą, to prawdopodobnie człowiek ten do końca swego życia prowadziłby życie grzeszne jako celnik. Jednak Jezus zaufał komuś, komu tak naprawdę nie powinno się ufać, gdyż człowiek ten wyspecjalizował się w oszustwie, wyrzekł się swej godności Izraelity na rzecz łatwego życia w dobrobycie. Jezus pokazuje  nam, metody  i  sposoby  unikania  konfliktów  poprzez uczenie  ludzi  dobrego  postępowania i mowy  miłości.

Dobroć Jezusa i zaufanie na kredyt dla drugiego człowieka sprawiały, że tak wielu ludzi doświadczało przemiany życia po spotkaniu z Nim. Ewangelia o Mateuszu pokazuje jak w naturalny sposób Jezus to robił. Po prostu przychodził do czyjegoś domu siadał za stołem i rozmawiał. A ile my dziś mamy takich okazji?

Rozmowa z Jezusem była jednak inna niż z każdym innym człowiekiem, bo Jezus, Bóg pełen Miłości kochał każdego człowieka i to czuli ci, którzy mieli szczęście Go spotkać. Szczególnie jednak umiłował swoich uczniów, których powołał, aby towarzyszyli Mu na co dzień, aby potem kontynuowali Jego dzieło, a na przykładzie Mateusza widzimy, że wprowadzał w życie słowa, które wypowiedział do oburzonych faryzeuszy: Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników. A  skoro  tak, to  w Jezusie  nadzieja, że nas  grzeszników nauczy  żyć  w  jedności i  miłości. Mamy  ufać  Jezusowi, że poprzez  konflikt  poznamy  lepiej  siebie, a w  pojednaniu  spotkamy żywego Zbawiciela.-

Warto się zastanowić w jaki sposób Jezus miłował swych uczniów i dlaczego ich miłował? „O! Nie; na pewno nie mogły Go pociągnąć ich zalety naturalne; gdyż nieskończona odległość dzieliła Go od nich. On; Jezus był Wiedzą, Wiekuistą Mądrością, Miłością, Świętością; Nieskończoną Doskonałością, a oni byli biednymi grzesznikami, ludźmi prostymi i pełnymi przyziemnych trosk i myśli” (Św. Teresa od Dzieciątka Jezus – Dzieje Duszy). Mimo to Jezus nazywa ich swymi przyjaciółmi, swymi braćmi. Chce, ażeby panowali z Nim razem w Królestwie Jego Ojca i pragnie umrzeć na krzyżu, aby im to Królestwo otworzyć, ponieważ sam powiedział: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13).

W historii Kościoła było wiele osób, które zrozumiały Miłość Jezusa i pragnęły swoim życiem odpowiedzieć na nią. Są to święci, ci zauważeni i kanonizowani oraz ci cisi święci, którzy żyli gdzieś ukryci przed oczami innych ludzi żyjąc może gdzieś w ubogiej wiosce, małym miasteczku, czy zamknięci za drzwiami swego domu w cichości cierpiąc, modląc się, spełniając swoje codzienne obowiązki zasłużyli sobie na to miano. To  jest  właśnie  najlepsze lekarstwo we  współczesnym  świecie, by  nie powstawały  konflikty, niezrozumienie i  zawiść. Wspólnota  jest  tym środowiskiem,  gdzie  uczymy  się  życia  w  jedności i  miłości.

Po tym długim wstępie zastanówmy się nad konkretnymi sposobami rozwiązywania konfliktów w grupach WKC. Trzeba jasno powiedzieć, że do konfliktów dochodzi w większości małżeństw, wspólnot. Całkowity brak spięć i konfliktów niekoniecznie świadczy o idealnej jedności, ale może również oznaczać tylko zewnętrzny spokój, pod którym się kryje ból, poczucie krzywdy i narastające rozgoryczenie.

Nie chodzi o to, żeby konfliktów za wszelką cenę unikać, ale o to żeby je dobrze i mądrze rozwiązywać.

Jakie są zasady rozwiązywania konfliktów?1)

a) Nie powiększać konfliktu (eskalacja) słowami, podniesionym tonem: kto odporniejszy, kto ma silniejsze nerwy, powinien przerwać kłótnię – zamilczeć, zająć się czymś innym, obrócić w żart, poczekać, aż miną emocje. Ta uwaga jest bardzo istotna gdyż w emocjach można powiedzieć wiele przykrych słów, których by się nigdy normalnie nie powiedziało, a niestety na długo mogą one pozostać w pamięci drugiej osoby.

b) Nie tłumić w sobie, nie spychać do podświadomości, ani też nie zamykać się w sobie, to oddala i wzmaga wrogość. Św. Paweł daje radę: Gniewajcie się, a nie grzeszcie. Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce (Ef 4,26). Św. Paweł nie mówi więc – nigdy nie wyrażajcie swojego gniewu (bo przecież jak ktoś wyraża gniew, to znaczy, że coś chce zmienić, na czymś mu zależy), ale umiejcie przejść od gniewu do przebaczenia i rozwiązania sprawy.

c) Nie uciekać od problemu, który jest przyczyną bólu, ale trzeba zastanowić się nad przyczynami konfliktu – dlaczego zaistniała taka, a nie inna sytuacja? Najpierw jednak należy szukać przyczyn w sobie. Każdy człowiek ma skłonność do tego, aby szukać przyczyn konfliktu poza sobą, a nie w sobie, czyli obwiniania drugiej strony, a nie siebie i taka sytuacja do niczego dobrego nie prowadzi. Nie oznacza to, że zawsze winna jest tylko jedna strona konfliktu, ale czasem i tak bywa. Wówczas o ile to możliwe należy podejmować kolejne próby wspólnego rozwiązania problemu.

d) Konflikty trzeba rozwiązywać wspólnym wysiłkiem, stawiając jako dobro nadrzędne, dobro wspólnoty.

Jak to robić? Przede wszystkim przez otwartą rozmowę o tym, co mnie boli, rani, z czym się nie zgadzam – słowem, co powoduje konflikt.

W tej szczerej rozmowie, która może mieć nawet formę sprzeczki, trzeba pamiętać, żeby:

– nastawiać się na cel –pogodzenie, szukanie prawdy, a nie na obronę siebie czy pognębienie drugiej osoby racjami i argumentami. Atakować problem, który dzieli i rani, a nie drugą osobę. Trzeba więc zakładać, że ja mogę się również mylić np. źle interpretując intencje drugiej strony lub odbierając rzeczywistość przez pryzmat własnych zranień. Szczera rozmowa w duchu pojednania powinna dać efekt, chociaż nie należy wymagać od drugiej osoby, aby natychmiast zmieniła swój pogląd lub postępowanie. Niektórzy ludzie potrzebują wiele czasu na przemyślenie, a kiedy już zrozumieją na czym polega problem, to ich przemiana jest trwała.

– nie przeceniać znaczenia własnych słów i argumentów (zwłaszcza mężczyźni), bo kobieta myśli sercem, a nie sylogizmami.2) W takiej sytuacji wszelkie argumenty są opacznie tłumaczone i wtedy najlepszym rozwiązaniem jest pokazanie w działaniu swoich wartości, a nie w słowach. Wtedy też należy prosić Pana Boga, aby naprawił to, co złego stało się w relacji do drugiej osoby i na nowo przyczynił się do pojednania. Oprócz tego każdy człowiek ma swego Anioła Stróża, którego też warto prosić o pomoc.

– nie wychodzić, nawet w kłótni, poza to, co jest jej przedmiotem, a więc nie uogólniać konkretnego przypadku stwierdzeniem – „a bo ty to zawsze jesteś...”.      

            – nie wypominać dawnych błędów i grzechów.

– doświadczenie potwierdza, że lepiej powiedzieć dziesięć słów za mało, aniżeli jedno za dużo. Chodzi zwłaszcza o takie słowa, które ranią godność. „No, tego to już za dużo, tego ci nie podaruję”.

Warto tu obiektywnie spojrzeć na własne życie, a wtedy okaże się, że było w nim wiele błędów, których nie chcielibyśmy wspominać tym bardziej, gdy już ich nie popełniamy. Raczej należy się cieszyć z pozytywnej przemiany człowieka niż wypominać mu to, co kiedyś złego zrobił.

Popatrzmy na Jezusa, który sam wolał umrzeć na krzyżu niż stracić w piekle wielu ludzi. On też zawsze przebacza w sakramencie pokuty zapominając o tym, co było złe. Zatem my ludzie powinniśmy tym bardziej sobie przebaczać i nie wracać do przeszłości, w której ktoś sprawił nam ból.

– nie przekreślać nigdy całego człowieka.

– proponować rozwiązanie i zmierzać do rozwiązania, to złota zasada prowadząca do doskonalenia relacji międzyludzkich we Wspólnocie, do doskonalenia siebie w miłości.

„Konflikt,  jak  drzewo,  im  dłużej  rośnie,  tym  głębiej  zapuszcza  korzenie,  powiększa  konary i  tym większy  rzuca  cień.” – Teresa  Świderska

----------------------------------------------------------------------------------------

1.        Sposoby rozwiązywania konfliktów zaczerpnięte zostały z pracy zbiorowej pt. Przygotowanie do małżeństwa, pod redakcją ks. Władysława Szewczyka, s. 274-276

2.        Sylogizm (– konkluzja, wniosek) – schemat wnioskowania na podstawie dwóch przesłanek, które zawierają wspólny element, a każdy element wniosku zawarty jest w dokładnie jednej przesłance.