Rozwiązywanie konfliktów i pojednanie we wspólnocie – konferencja na październik
Piszę do was, Moi Drodzy, tę konferencję, dlatego, że ze względu na pandemię, musieliśmy odwołać nasze październikowe skupienie, a chciałbym, abyśmy chociaż w ten sposób mogli się jakoś kontaktować i choć trochę zrekompensować stratę tego odwołanego skupienia… Wierzę jednak, że Pan Bóg sam „zrekompensuje” nam ten czas i na swój sposób udzieli nam owoców tego odwołanego skupienia…
Ponieważ
przygotowana przez ks. Andrzeja Szymańskiego CPPS konferencja na październik o rozwiązywaniu konfliktów i pojednaniu we wspólnocie jest dosyć obszerna i
treściwa, skupię się na tych aspektach, które mogą być pewnym uzupełnieniem do
tej konferencji.
Pierwszą sprawą, która przyszła mi do głowy, kiedy
czytałem tą konferencję ks. Andrzeja, to było to, aby w ogóle starać się nie
dopuszczać do żadnych konfliktów, a przynajmniej sztucznie ich nie wywoływać.
Bo pomimo, że, jak pisze ks. Andrzej, w większości małżeństw i grup dochodzi do
konfliktów, to pewnie zdarzają się i takie grupy, w których jednak nie będzie
do nich dochodziło lub będą bardzo sporadyczne. Będą może i wśród nas takie
grupy, gdzie konflikty będą częstsze, może dłuższe…
Ks.
Andrzej podał nam w swojej konferencji pewne wskazówki, jak rozwiązywać
konflikty, Teresa Świderska przesłała nam różne pomocne i praktyczne materiały
do szlifowania naszej umiejętności rozwiązywania różnych konfliktów.
To
wszystko jest bardzo dobre i przydatne, mam jednak wrażenie, że problem może
leżeć jeszcze gdzie indziej, a mianowicie w tym, czy my w ogóle chcemy
rozwiązywać konflikty, czy jesteśmy na to gotowi? Bo to, że będziemy mieli
wiele pięknych materiałów, to, że będziemy czytali piękne konferencje i
szkolili się w tym temacie, nic nam nie da, jeżeli nie będziemy gotowi, aby
podjąć się rozwiązania danego konfliktu.
A
to wcale nie jest ani łatwe, ani miłe i trzeba do tego dużo odwagi,
samozaparcia, miłości… Po prostu trzeba chęci, aby coś zmienić, aby się ruszyć
z miejsca, aby podjąć pewne ryzyko (bo jest to związane z pewnym ryzykiem) i
spróbować rozwiązywać konflikty, które napotykamy w naszym życiu osobistym,
wspólnotowym…
Piszę
o tym, ponieważ zauważyłem, że ludzie w naszych czasach w ogóle boją się
podejmować rozmów na trudne tematy, boją się wymagać od siebie i od innych
słuchania i mówienia prawdy; prawdy, która czasem boli, ale która (powiedziana
z miłością i przyjęta z pokorą) oczyszcza i uzdrawia.
Natomiast
dosyć łatwo przychodzi nam kłócić się na różne ważne i poważne tematy, łatwo
przychodzi nam spierać się na różne argumenty, obstawiać nieugięcie przy swoim
zdaniu, przekonywać gorliwie innych do naszego pomysłu, naszego myślenia, itp. Tylko,
że potem, kiedy dojdzie do kłótni, konfliktu, nieporozumienia, to wtedy zostawiamy
to tak…, zamiatamy pod dywan…, nie wyjaśniamy…, nie próbujemy się pogodzić…,
itp. I żyjemy z tym, a to powoli narasta i zarasta w nas i pomiędzy nami, a ten
„wrzód” wewnętrzny jednak jest obecny i się powoli, niewidocznie jątrzy…
Zapyta
ktoś może: „A co to jest prawda?” albo: „Kto ma monopol na prawdę?” lub: „Kto w
ogóle mówi prawdę?” „Komu można uwierzyć?” Bo dzisiaj nawet wewnątrz wspólnoty
Kościoła czujemy się nieraz zagubieni, bo nieraz nie wiemy, po czyjej stronie
jest prawda… Ja w takich przypadkach zawsze wracam do źródeł: Pismo św.,
nauczanie Ojców Kościoła, świętych i błogosławionych, mądrych pasterzy
Kościoła, takich jak choćby wielcy ostatni papieże: św. Paweł VI, św. Jan
XXIII, św. Jan Paweł II, Benedykt XVI.
Jednakże
w naszym niniejszym temacie owa „prawda” ma trochę inne znaczenie. Otóż pewnie
nie jest tak, że ktoś jeden ma monopol na „prawdę” o sobie samym i o innych, a
przynajmniej nie ma monopolu na „całą prawdę” i „tylko prawdę”. I właśnie
dlatego należy rozmawiać z drugim człowiekiem, aby wspólnie dojść do „prawdy”,
aby wspólnie dojść do pewnych wniosków, które pozwolą nam przynajmniej zbliżyć
się do tej prawdy o sobie samym i o innych.
Jednakże
nie oszukujmy się, nikt na tym świecie nie zna pełnej prawdy o sobie samym, ani
o drugim człowieku. Tą pełną prawdę o mnie samym i o drugim zna tylko Bóg.
Dlatego niektóre artykuły w prasie, czy w Internecie lub jakieś programy w
telewizji, które zaczynają się od słów: „Pełna prawda o …” są niepoważne i
naiwne, bo nikt nie ma monopolu na pełną prawdę. Oczywiście wyłączamy tu
kwestie naukowe, które można udowodnić, mówimy tu raczej o „prawdzie o
człowieku”.
Tak
więc otwarta, szczera, wynikająca i czyniona z miłości rozmowa będzie tym, co
może nam pomóc zobaczyć pewną prawdę o sobie samym, jak i o drugim. I jest to
bardzo potrzebne, abyśmy umieli ze sobą otwarcie i szczerze rozmawiać. Oczywiście
miłość zakłada też wolność daną drugiemu człowiekowi do tego, aby miał prawo
odmówić takiej rozmowy. Bo być może taki człowiek chciałby, ale nie jest
jeszcze gotowy na taką szczerą rozmowę, jednakże należy do tego dążyć, bo w
dojrzałość jest też wpisana ta umiejętność szczerego i otwartego rozmawiania o
sobie i o drugim, zarówno o tych dobrych, jak i o słabych stronach naszego
„ja”.
Czasami
do uczynienia takiego kroku jest potrzebna jakaś motywacja z zewnątrz, od
jakiejś osoby trzeciej. Na naszych ostatnich rekolekcjach dla misjonarzy CPPS,
które mieliśmy we wrześniu b.r., które prowadził dla nas ks. Prof. Romuald
Jaworski, znany i doświadczony psycholog i terapeuta, mieliśmy pewne ćwiczenia
praktyczne do wykonania. I właśnie niektóre z nich prowadziły nas do otwartego
i szczerego powiedzenia sobie w małych grupach tego, co w każdym z nas jest
dobre, ale i tego, co należałoby poprawić. Wszyscy stwierdzili, że było to
dobre i potrzebne doświadczenie, ale być może, gdyby ktoś nie zmotywowałby nas
do tego z zewnątrz (tym razem był to rekolekcjonista), to być może sami nigdy
nie zrobilibyśmy takich ćwiczeń.
Wracając
do meritum sprawy, uważam, że główny problem tkwi w tym, aby, mówiąc trochę żartobliwie:
„chciało nam się chcieć”, aby chciało nam się rozmawiać poważnie o ważnych
sprawach, może trudnych i wymagających dla nas samych i dla drugiego, ale
często bardzo potrzebnych. Rozmawiać po to, aby rozwiązywać konflikty, gdzie
często jest tak, że „wina leży po obu stronach”, rozmawiać po to, aby coraz
lepiej poznawać siebie i drugiego, rozmawiać, aby coraz bardziej dochodzić do pełnej
prawdy o sobie samym i o drugim, rozmawiać po to, aby żyć pojednaniem, które w
naszej chrześcijańskiej wierze jest jedną z kluczowych spraw.
Kwestia
pojednania, która jest zawarta w tytule niniejszego tematu, jest niewątpliwie
kolejną ważna sprawą, na temat której można pisać wiele konferencji. Dużo
zresztą już o pojednaniu było powiedziane przy różnych innych okazjach i
tematach, jednakże to, co napisał ks. Andrzej w swojej konferencji, to, co nam
przesłała Tereska w swoich materiałach i co ja starałem się choć trochę od
siebie tutaj dodać, to wszystko niewątpliwie może przyczynić się do większego
pojednania między nami. Bo dojrzałe rozwiązywanie konfliktów prowadzi również do
pojednania.
Ks. Daniel Rafał Mokwa, CPPS
Częstochowa,
23.10.2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz