sobota, 12 września 2015

Nowy rok formacyjny 2015/16 "Rozeznawanie woli Bożej"

Nowy rok formacyjny, nowy temat "Rozeznawanie woli Bożej", nowy Opiekun ks. Mariusz Szafryk oraz nowy jubileusz - jubilatek Małgosi i Basi zresztą i Wspólnota już o rok starsza.
Pierwsze spotkanie diecezjalne po wakacjach
(zawsze w drugą sobotę miesiąca)
12 września 2015r. – parafia pw. Matki Boskiej Częstochowskiej

              Jak dotychczas zawsze w drugą sobotę miesiąca rozpoczęliśmy we wrześniu nasze diecezjalne spotkania formacyjne na rok 2015/2016.W tym dniu przypadało wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi, tym samym zwycięstwa odsieczy wiedeńskiej, stąd z ww. powodów intencje naszej modlitwy powszechnej były uaktualnione tymi treściami. 
             Nasza wspólna Msza św., którą zawsze rozpoczynamy nasze diecezjalne spotkania miała w związku z tymi wymienionymi wydarzeniami szczególny charakter.
Zaczęliśmy nasze spotkanie od przywitania się z Rodziną, z nowym księdzem opiekunem, 
Rodzina Basi

W tym dniu przypadało wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi, tym samym zwycięstwa odsieczy wiedeńskiej, stąd z ww. powodów intencje naszej modlitwy powszechnej były uaktualnione tymi treściami. Nasza wspólna Msza św., którą zawsze rozpoczynamy nasze diecezjalne spotkania miała w związku z tymi wymienionymi wydarzeniami szczególny charakter.
W sali parafialnej spotkaliśmy się wszyscy razem: Rodzina naszej Basi, Ksiądz Opiekun naszej Wspólnoty Krwi Chrystusa oraz my – członkinie i członkowie z wszystkich możliwych okolic i z Zielonej Góry. Zwykle przejezdne osoby są z Ochli, Małomic, Szprotawy, Sulechowa,  Czerwieńska.  
Zaczęliśmy nasze spotkanie od przywitania się z Rodziną, z nowym księdzem kapelanem, a także złożeniem życzeń z okazji urodzin Basi i naszej odpowiedzialnej podregionu Małgosi. Były także tradycyjne piosenki i tort i kawa i ciasto i owoce. Zawsze wszystko przygotowujemy to wspólnie, mamy z tego radość, żeby nie powiedzieć wspólną frajdę.



Po tej części uroczystej jakby nie było pozostaliśmy w naszej zwartej grupie, w której tym razem siostra Małgosia poprowadziła temat pierwszy: Maryja przykładem wypełniania Woli Bożej. Mamy założone do tematów skoroszyty, do których kolejno będziemy dokładać następne zagadnienia. Wspólnie dzieliliśmy się odczuciami pojęcia macierzyństwa, również tego bolesnego i problemowego, uwagami o tym jak rozpoznawać, co jest wolą Bożą, jak to czyniła Matka Jezusa, a jak każdy z nas ma to zagadnienie na co dzień odczytywać i realizować. Cały czas wracaliśmy do tekstu i wspomagaliśmy się zawartymi tam treściami.

Na końcu pomodliliśmy się, zaczęliśmy sprzątanie także wspólne, a tym komu przynależały sprawy finansowe, zajęli się naszą „ekonomią”.
Bardzo cenimy sobie te nasze comiesięczne spotkania, ożywiają one nasze poszukiwania Światła, nasze wzajemne  kontakty, porządkują w nas nasze odczucia, wspólną pracę, następne plany na tydzień, na miesiąc. 
Błogosławiona Krew Jezusowa!

relacje ze spotkania napisała: Ula Piłat

8.a Byłem w więzieniu – świadectwo do tematu formacyjnego na rok

8.a Byłem w więzieniu – świadectwo do tematu formacyjnego na rok 2015/2016  nr 8 pt:   Jak  WKC wypełnia „ testament” św. Kaspra
Od dawna już należę do Wspólnoty Krwi Chrystusa. W naszych grupach staramy się autentycznie żyć Słowem Życia i pomagać potrzebującym. Dlatego też pewnego razu wybrałam się do więzienia, aby odwiedzić jakiegoś więźnia. Poprosiłam strażnika o wizytę u kogoś, do kogo nikt nie przychodzi. Chciałam dotrzeć do najbardziej samotnego.
Więzień był zaskoczony, że po 11 latach ktoś prosi go do rozmównicy. Gdy podszedł do mnie, powiedział, że mnie nie zna i był bardzo zdenerwowany, ponieważ rozczarował się. Myślał, że po 11 latach serce matki otworzyło się, że mu przebaczyła i przyjechała go odwiedzić, a tu ktoś obcy. Nie chciał się ze mną widzieć i zaczął odchodzić. Nie chciał ze mną rozmawiać. Pomyślałam jednak, że nie mogę pozwolić mu odejść, muszę go kochać, nawet jeśli on tego nie rozumie. Poszłam za nim korytarzem i zdziwiłam się, że strażnik niczego nie zauważył. Weszłam bez lęku i zaczęłam tłumaczyć, że nasz Patron, św. Kasper, też był w więzieniu, jadł tam zbutwiały chleb i uznał to za okazję do uświęcania się, bo mógł więcej myśleć o Bogu. Zapytałam go, czy chodzi na Mszę św., która jest odprawiana  w więzieniu. On jednak poszedł do celi.
W następną niedzielę znowu poszłam go odwiedzić.  W tym samym czasie w więzieniu odprawiana była Msza św. Strażnik powiedział mi, żebym poczekała, bo ten więzień uczestniczy w niej. Kiedy poproszono mnie do rozmównicy, pierwsze słowa mężczyzny brzmiały: „ Wierzyłem, że pani znowu przyjdzie, mimo, iż mówiłem, żeby pani nie przychodziła”. Potem poprosił o obrazek tego świętego, który też był w więzieniu i o Ewangelię. Zaczęłam go regularnie odwiedzać. Zadbaliśmy we wspólnocie o odzież dla niego, o żywność. Po pewnym czasie bardzo prosił o modlitwę w intencji starszego człowieka, z którym mieszka w celi, żeby nie umarł bez pojednania się z Bogiem.
Bardzo mnie to ucieszyło, że docenił miłość Boga i myśli nie tylko o swoim zbawieniu, ale i bliźniego, z którym żyje. Przyjmuje teraz chętnie i czyta nasze pisemko „Żyć Ewangelią” i zaczął uczyć się modlitwy różańcowej.
Widzę teraz, że nie można rezygnować z prób pomocy i kochania innych, trzeba wciąż na nowo starać się widzieć Krew Jezusa w każdym człowieku.
 Błogosławiona Krew Jezusowa!

H.D.

piątek, 11 września 2015

TEMAT VI - WIARA A SZUKANIE WOLI BOŻEJ

TEMAT VI WIARA A SZUKANIE WOLI BOŻEJ
Ks. Andrzej Szymański CPPS – Swarzewo

                               6. WIARA A SZUKANIE WOLI BOŻEJ
Wiara
W Liście do Hebrajczyków wiara określona jest jako poręka tych dóbr, których się spodziewamy, dowód tych rzeczywistości, których nie widzimy (w. 11,1). Zdanie to jest powszechnie przyjmowane jako teologiczna definicja wiary. Wiara jest więc posiadaniem i pewnym poznaniem niewidocznych dla oczu ciała rzeczywistości – dziedzictwa,  które stanie się udziałem wierzących w życiu przyszłym.
(por. Hbr 6,5; Rz 5,2; Ef 1,13n)
W co wierzymy, najkrócej wyrażamy w znanej nam modlitwie, zwanej składem

wtorek, 8 września 2015

Temat V: JAK ROZUMIEĆ WOLĘ BOŻĄ W TRUDACH CODZIENNEGO ŻYCIA?

TEMAT V: JAK ROZUMIEĆ WOLĘ BOŻĄ W TRUDACH CODZIENNEGO ŻYCIA?
Ks. Andrzej Szymański CPPS – Swarzewo 

Wprowadzenie
Temat ten jest już piątym tematem realizowanym w ramach tematu formacyjnego na rok 2015/2016, którym jest: Rozeznawanie woli Bożej.
Jezus Chrystus całym swoim życiem był nastawiony na pełnienie woli Ojca. Zatem i my, jeśli chcemy być Jego uczniami, jeśli chcemy pójść za Nim, to też

niedziela, 6 września 2015

3. Święty Kasper – wzorem wytrwałości w pełnieniu Woli Bożej

Święty Kasper – wzorem wytrwałości w pełnieniu Woli Bożej
Zagadnienia wstępne
Trzeba już na samym początku zaznaczyć, że właściwie całe życie św. Kaspra naznaczone było nieustannym szukaniem i wypełnianiem woli Bożej. Trudno jest pisać o całym życiu św. Kaspra, dlatego z konieczności ograniczymy się do najważniejszych sytuacji i momentów w życiu Kaspra, w

sobota, 5 września 2015

2.Święty Jan Paweł II - historia człowieka przelewającego krew.

12.11.2015 Łabuńki

1. Wstęp
            Każdy z nas ma do św. Jana Pawła II odrębny stosunek. Składają się na to głównie nasze przeżycia z czasów kiedy jako papież odwiedzał nasz kraj, nasze miasta. Niejednokrotnie przemierzaliśmy setki kilometrów by spotkać się z ojcem świętym, by słuchać jego słów, by doświadczyć obecności człowieka świętego niemalże na wyciągnięcie ręki.
            Jan Paweł II był mistrzem dialogu z tłumem. W naszej zbiorowej pamięci na zawsze pozostaną żywiołowe okrzyki: „Niech żyje papież”, „Zostań z nami”, „Kochamy ciebie”(...)
            Co sprawiało, że ciągnęły za nim tłumy? Co było przyczyną tego, że osoba Jana Pawła tak mocno wryła się w pamięć wielu milionów ludzi?
            Komentatorzy życia społecznego o krytycznym spojrzeniu na sprawy Kościoła, na papieskie pielgrzymki i na samą osobę papieża, negatywnie oceniając entuzjazm tłumów mówili, że papież potrafił zmanipulować rzesze ludzi. Umiał radzić sobie z tłumem bo mówił to co ludzie chcą słyszeć. Ale my jako chrześcijanie, pokolenie, które miało szansę wychować się przy papieżu (żyć w czasie jego pontyfikatu), musimy zdecydowanie zaprotestować. Odpowiadając na te zarzuty z całą stanowczością musimy powiedzieć, że Jan Paweł II był przekonującym i autentycznym świadkiem wiary. Był człowiekiem, z którego emanowała świętość i przy tym wszystkim radość. Co dla wielu jest nie zrozumiałe, bo jak świętość – to pokuta; a jak pokuta – to smutek na twarzy. Jan Paweł II niewątpliwie „zarażał radością”, ale ta radość zawsze miała dobry smak, wyczucie i nigdy nie wykraczała poza granice świętości. Taki powinien być pasterz. To on wyznaczał kierunki, na jego głos owce szły za nim. Kiedy trzeba było to mówił stanowczo i dosadnie, wręcz surowo, ale ten poważny ton zawsze miał na celu troskę o człowieka. Nigdy nie był skierowany przeciw człowiekowi, ale w obronie człowieka i jego godności. Nie brakowało też momentów radosnych, uśmiechu, żartów, które znakomicie korelowały z osobowością Jana Pawła II ukazując nam wzór człowieka, kapłana, pasterza.
            Ustaliliśmy zatem, że radość i dojrzałość duchowa a także autentyczność wiary i świadectwo o niej to wybijające się cechy ojca świętego. To jest ten potencjał świętości, którym pociągał za sobą ludzi, i który wzrastał w nim przez całe życie. Wiele pozytywnych cech na pewno wypracował przez lata nauki, doświadczeń studenckich, seminarium, kapłaństwo, praca duszpasterska, powołanie na biskupa, kardynała i wreszcie papieża. We wszystkich etapach swojego życia nie rozstawał się z krzyżem. Krzyż, cierpienie, śmierć bliskich osób wielce go doświadczały, ale nie zmieniły na gorsze. Czasem cierpienie trwale zmienia człowieka w kogoś nieznośnego, aspołecznego. Tak się dzieje z cierpieniem nie przepracowanym, którego człowiek nie zdołał przemodlić, opowiedzieć o nim Panu Bogu. Inaczej było u papieża. Jan Paweł II modlił się dużo, gorliwie i wytrwale. Jego osobisty fotograf Arturo Mari wspominał, że podczas lotu w kolejną apostolską podróż ojciec święty do tego stopnia potrafił zanurzyć się w modlitwie, że nie zauważył kiedy już wylądowali na miejscu.
            O samej modlitwie papieża też można by mówić równie dużo. My skupimy się na niej w kolejnych punktach. Teraz powiedzmy kilka słów o samej tajemnicy cierpienia. Do tego elementu ludzkiej egzystencji papieża każe nam zawęzić spektrum brzmienie bieżącego tematu. „Jan Paweł II historia człowieka przelewającego krew”.
2. Tajemnica cierpienia.
            Jan Paweł II posiadający niezwykły zmysł wiary nigdy nie nazwał cierpienia inaczej jak tylko – tajemnica. W swoim liście o cierpieniu Salvifici doloris wydanym 11 lutego 1984 roku napisał: „Tajemnica odkupienia jest głęboko zakorzeniona w cierpieniu”. W innym miejscu dz. cyt: „Cierpienie jest tajemnicą szczególnie nieprzeniknioną...”. Uderzające jest to zestawienie słów: „Cierpienie i tajemnica; tajemnica i cierpienie”. Ale nie o grę słów tu idzie. Jan Paweł II uczył jak przez wiarę odnieść się do cierpienia. Jak mądrze i dojrzale łączyć ze sobą te dwie rzeczywistości. Cierpienie nie musi doprowadzić człowieka do obłędu, ale przez wiarę oddane Bogu, stanie się tajemnicą. A tajemnicy trzeba strzec, tajemnicę trzeba rozważać dopiero wówczas tajemnica cierpienia przyniesie człowiekowi zbawienne skutki. Nie jest już zatem dziwne, że mimo tylu trosk, odpowiedzialności za cały Kościół i własnych cierpień wynikających z chorób, papież umiał zachować radość był otwarty dla wszystkich. To nie mogło być udawanie czy granie pod publiczkę bo prędzej czy później nie starczyłoby mu sił. Papież Jan Paweł II przez całe życie zachował witalne siły choć pod koniec jego życia wszyscy widzieli jak się zmagał.
„Pielgrzymował wytrwale na koniec świata tak długo, aż nogi odmówiły mu posłuszeństwa, głosił słowo Boże aż po utratę zdolności mówienia, jego pełna blasku twarz jaśniała, dopóki choroba nie zdeformowała jej grymasem bólu, jego ramiona wyciągały się ku wszystkim, aż utracił władzę w drżących dłoniach...”[1]. Słowa te wiele nam mówią i pomagają zrozumieć dlaczego w chrześcijaństwie cierpienie należy nazwać tajemnicą, że krzyż to tajemnica, że ogrójec, biczowanie, cierniem ukoronowanie, dźwiganie krzyża i wreszcie śmierć Chrystusa to jest TAJEMNICA. Jak wielką trzeba mieć siłę duchową by ból, czy cierpienie nazwać tajemnicą.
            W dzisiejszych czasach wydaje się, że człowiek ucieka od cierpienia. Kiedy przysłuchuję się spontanicznym modlitwom wiernych (np. podczas skupień) to wnioskuję, że wierzymy żeby Bóg nas uchronił od cierpienia. Nasza wiara jest motywowana lękiem przed cierpieniem. Gorączkowo szukamy sposobów by uciec przed cierpieniem. W tej ucieczce pomaga nam ciągle rozwijająca się medycyna, ale jej możliwości kiedyś też się kończą.
            Zobaczmy dziś na rynku pojawia się coraz więcej medykamentów. Dostępne są tabletki na prawie każdy rodzaj bólu. Kiedy boli cię głowa to medycyna na to tabletkę, boli cię ząb – tabletka, wątroba (żołądek) – tabletka, na trawienie - tabletka , na ciśnienie, na nadkwasotę... - przyjmujemy garść tabletek. Wszystko po to by uśmierzyć ból, bo człowiek ma być szczęśliwy, uśmiechnięty. Nie przeczę, że tak ma nie być, ale zobaczmy w tym wszystkim, że przez to że chcemy wyeliminować każdy rodzaj bólu tak naprawdę dajemy się zagnać w „kozi róg”. A co zrobić kiedy człowieka boli dusza? Kiedy w rodzinie są kłótnie i nieporozumienia? Kiedy małżeństwo się sypie? - na to medycyna nie ma tabletek. I tu wchodzimy już na grunt godności cierpienia, godności człowieka, tajemnicy cierpienia – co bardzo mocno podkreślał w swoim nauczaniu św. Jan Paweł II.
            Św. Papież uczył nas dużo o cierpieniu, bo sam był człowiekiem cierpiącym. I nie mam tu na myśli ostatnich lat życia, kiedy to cierpienie było bardzo zauważalne. Przecież od najmłodszych lat doświadczał cierpienia przekonując się czym jest utrata bliskiej osoby. Jako uczeń szkoły średniej miał plany, marzenia, teatr – to wszystko pokrzyżowała II wojna światowa. Potem ustrój komunistyczny dopełniał cierpień w życiu już księdza Wojtyły, biskupa, kardynała, aż wreszcie papieża.
            Wielu z nas pamięta Jana Pawła z początku pontyfikatu kiedy mocno i energicznie trzymał krzyż, który wybrał sobie na papieski pastorał, ale zapadł nam też w pamięć papież, który dzięki temu pastorałowi mógł się utrzymać prosto na nogach. Krzyż w dłoniach ojca świętego Jana Pawła II to pewien symboliczny obraz. Niektórzy mówią, że krzyż to klucz do jego świętości. On nie mógłby utrzymać tego krzyża w dłoniach gdyby nie głębokie życie modlitwy...

3. Kiedy cierpisz to się módl.
            „Ciężar odpowiedzialności za wszystkie kościoły świata, każą papieżowi przede wszystkim trwać na modlitwie. To jest pierwszy papieża obowiązek”.
            Życiu modlitewnemu Jana Pawła II można by poświęcić osobne rozważanie. Dość wspomnieć w tym miejscu, że każdy dzień papież rozpoczynał od godzinnej modlitwy osobistej. Co piątek odprawiał Drogę Krzyżową, a w Wielkim Poście codziennie.
A więc zobaczmy jak ta tajemnica krzyża była wrośnięta w jego duchowość. On urodził się u stóp krzyża, wychował pod krzyżem i umarł z krzyżem. Papież nie szukał ucieczki przed krzyżem, ale wpatrując się w krzyż czerpał z niego siłę. We wspomnianym już liście o cierpieniu Salvifici doloris tak napisał: Ewangelia i wiara nie uśmierzają wprawdzie fizycznego bólu, ale czynią go łatwiejszym do zniesienia, ponieważ otwierają nam drogę do jego głębszego sensu i zrozumienia.

            Pierwszym a zarazem najtrudniejszym momentem próby dla papieża i dla wiernych, którzy go słuchali i za nim szli był zamach na jego osobę 13 maja 1981 roku. Po postrzale osuną się na podłogę samochodu w pozycji Jezusa zdejmowanego z krzyża. Powiedział „boli” a po chwili wypowiadał słowa: „Jezu, Maryjo, Matko moja”. Cały chrześcijański świat zamarł w szoku. Potem wszyscy zadawali sobie pytanie, jak to mogło się stać? A dopiero potem powstała wielka krucjata modlitewna za papieża. Wołanie wszystkich do Boga aby ocalił papieża pomogło. Kiedy odzyskał przytomność nad ranem 14 maja pierwsze słowa do ks. Dziwisza „odmówiłem kompletę”? Trudny i niezwykle bolesny moment w życiu Ojca Świętego potęgowała wieść że kard. Wyszyński umiera. W pożegnalnej rozmowie telefonicznej Jan Paweł II usłyszał od prymasa „połączyło nas cierpienie..., ale Ojciec jest uratowany”. Kadr. Wyszyński zmarł 28 maja wówczas papież był jeszcze w szpitalu.
            Z powodu niemożności bycia razem z wiernymi podczas modlitwy Anioł Pański papież nagrał na taśmie kilka słów, w których wyraża pragnienie solidarności i duchowej łączności z dwoma osobami zranionymi w tym zamachu. Papież powiedział także, iż modli się za brata, który go zranił i szczerze mu przebacza.
            I można się zapytać: kto tak potrafi, jeśli nie święty?
Papież czerpał siłę z krzyża bo wiedział że po cierpieniu przychodzi zmartwychwstanie. I choć później, jak wspomina kard. Dziwisz było jeszcze wiele prób zamachu na ojca świętego ale on nigdy się nie poddał. Za to wytrwale uczył: „Kiedy spada na ciebie krzyż nie zapominaj, że inni też cierpią, przebacz krzywdzącym, zjednocz się z ukrzyżowanym, ofiaruj cierpienia za innych, odnów swój akt zawierzenia”.
            „Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka”.
Takich katechez o krzyżu ojciec święty wygłosił wiele, ale przede wszystkim pociągał przykładem życia. Przyjmował krzyż choroby, niezrozumienia, odrzucenia na modlitwie wszystko to Bogu ofiarowywał i był konsekwentny w niesieniu swojego krzyża.
4. Jan Paweł II świadek krzyża.
            Kard. J. Ratzinger powiedział kiedyś, że w życiu ojca świętego słowo „krzyż” nie było tylko słowem.
            Motorem napędowym wszystkich działań Jana Pawła II była ofiarna miłość Chrystusa. To ona napędzała go do przekraczania siebie i nieustannego poświęcania dla bliźniego. Z dużą śmiałością możemy powiedzieć w tym miejscu, że Jan Paweł II ewangelizował krzyżem, był świadkiem krzyża.
            W tradycji chrześcijańskiej słowo „martyr” oznacza świadek, ale też i męczennik. Papież doskonale o tym wiedział przemierzając świat z pastorałem w kształcie krzyża. Przez 25 lat pontyfikatu odwiedził 129 różnych krajów podczas 104 podróży apostolskich. Przemierzył 1 247 613 km. Ktoś obliczył, że to taki sam dystans jakby 30 okrążyć glob ziemski. Przebywał w drodze 822 dni (8,7 proc. swojego pontyfikatu), odwiedził 1022 miejscowości, gdzie wygłosił 3288 przemówień. W samych Włoszech odbył 146 wizyt. Jako biskup Rzymu odbywał wizytacje kanoniczne odwiedził wówczas 320 spośród 336 parafii Wiecznego Miasta.

Kiedy strudzony pielgrzym odszedł do Pana świadkowie twierdzą, że zapadła przejmująca cisza było tylko słychać szum dwóch fontann na Placu Św. Piotra. Ludzie przytulali się do siebie wyrażając potrzebę bycia przy bliskiej osobie. Po jakimś czasie pojawiły się oklaski. Jeden z polskich świadków usłyszał słowa małej dziewczynki „dlaczego biją brawa?” A jej starszy rezolutny braciszek odpowiedział „Bo wygrał papież”. Niech to wydarzenie posłuży nam za puentę.

Opr. ks. Filip P. Pięta, CPPS





[1]    Jakimowicz T. Pasterz wsparty o krzyż, Gość Niedzielny 12/2014 s.23

Temat I: -„Maryja przykładem wypełniania woli Bożej”

„Maryja przykładem wypełniania woli Bożej”

Zagadnienia wstępne

            Pismo św. przedstawia Dziewicę Maryję jako ściśle zjednoczoną ze swoim Boskim Synem i zawsze z Nim jednomyślną. Matka Boża od pierwszej do ostatniej księgi Pisma św., od Księgi Rodzaju do Apokalipsy, jest zawsze związana – zgodnie z planem Ojca Niebieskiego – z Synem Odkupicielem. (Rdz 3, 15)
            Ona, Matka, właśnie dlatego, że jest Matką Boga, jak żadne inne stworzenie, współpracuje z