Z tej kwietniowej konferencji ks.
Bogusława, która jest w naszym tegorocznym Zeszycie Formacyjnym, spróbowałem wydobyć
kilka najbardziej istotnych punktów, usystematyzować je oraz pokrótce rozwinąć.
To wszystko będzie na podstawie treści i wskazówek, które w różnych pismach
zostawił nam św. Kasper, a które ks. Bogusław zawarł w swojej konferencji.
I. Przyjąć miłość od Boga, a potem okazywać ją bliźniemu
Aby okazywać miłość bliźniemu, najpierw
musimy sami ją posiadać, musimy najpierw zaczerpnąć z tej miłości Boga, bo
chodzi tu przecież o Bożą miłość, nie o ludzką. Jak możemy przyjąć miłość Boga?
W zasadzie to zależy od nas samych, ponieważ Bóg jest hojny w swojej miłości,
On chce nam ją dawać garściami i to najczęściej my sami jesteśmy przeszkodą w
przyjmowaniu tej miłości. Przede wszystkim należy sobie często uświadamiać i
rozmyślać o tej Bożej miłości. I to już każdy z nas w pewien sposób czyni, bo
przecież rozważanie tajemnic przelania Krwi Chrystusa, które rozważamy w naszej
koronce do Krwi Chrystusa, to nic innego jak rozważanie Jego miłości, jak my to
mówimy „Miłości przelanej na krzyżu”.
Po drugie ważne jest, aby zauważać
dzieła Jego miłości w naszym osobistym życiu, a w zasadzie nie tyle dzieła, co
drobne (na pozór) gesty Bożej miłości, którymi obdarza nas każdego dnia naszego
życia, tylko że my często ich nie zauważamy… Można zacząć od zauważani prostych
rzeczy: to że mam zdrowie, mam siły do codziennego funkcjonowania, że mam
wokoło życzliwych ludzi, że mam możliwość spotykania Jezusa w sakramentach, w
drugim człowieku itp. I wtedy, gdy będziemy zauważać te drobne gesty miłości
Boga, wtedy poczujemy się ukochani przez Niego, poczujemy się Jego dziećmi, nie
tylko z nazwy, ale z osobistego doświadczenia. A jeżeli będziemy czuli się
kochani przez Boga, to będziemy potrafili kochać drugiego człowieka, to
będziemy chcieli dzielić się tą miłością. W zasadzie można by zaryzykować
stwierdzenie, że ludzie wierzący, którzy są codziennie sfrustrowani, smutni,
niezadowoleni, nie dopuścili jeszcze miłości Bożej do siebie, albo po prostu
nie dostrzegają jej w swoim życiu, bo jak mówiliśmy, Bóg hojnie obdarza nas tą
miłością.
II. Okazywać miłość bliźniemu, szczególnie przez przebaczenie, a wszelkie uczucia żalu składać w sercu Jezusa
Ta piękna zasada, podana przez św.
Kaspra, przypomina nam pewne wydarzenie z życia św. Marii de Mattias, która
wizytując jeden z domów swego zgromadzenia, została niesprawiedliwie
potraktowana przez swoją współsiostrę i nawet uderzona przez nią w twarz. Wtedy
św. Maria pobiegła do kaplicy, aby przed krzyżem wyżalić się Jezusowi i Jemu
pozostawić swój ból i cierpienie. Tu dla nas wzorem jest sam Pan, kiedy to sam przebacza
swoim oprawcom i mordercom, prosi swego Ojca, aby im przebaczył, za nich umiera
na krzyżu i modli się o ich zbawienie. Okazywać miłość przez przebaczenie –
pewnym miernikiem takiej miłości jest właśnie to, czy umiem przebaczać
bliźniemu nie tylko 7, ale 77 razy, czyli zawsze, wszystko i wszystkim. Jest to
możliwe, jeżeli właśnie potrafię najpierw dostrzec i przyjąć tę Bożą miłość,
która objawia się dla mnie również w przebaczeniu. Jeżeli czuję się kochany, to
będę również pragnął kochać, jeżeli codziennie doświadczam przebaczenia i
miłosierdzia, to będę pragnął również przebaczać, przytulać innych do swojego
serca, jak Bóg przytula mnie.
III.
Więź miłości, która (wg św. Kaspra) jest
ważniejsza, niż prawo.
Ta więź miłości, która w czasach św.
Kaspra łączyła misjonarzy, była czymś genialnym, bo łączyło ich tylko czyste
pragnienie bycia we wspólnocie – z miłości do Boga i bliźniego. Nie było innych
pobudek, czy niewłaściwych intencji, które łączyły ich razem, tylko miłość do
Pana i drugiego człowieka – ci, którzy chcieli lub nie odnajdowali się w tej
wspólnocie, mogli w każdej chwili odejść. Dziś misjonarze są związani nie tylko
więzią miłości, ale też są prawnie włączani do Zgromadzenia przez akt
inkorporacji, jednakże członkowie WKC są w gruncie rzeczy połączeni właśnie tą więzią
miłości, choć też wstępują do wspólnoty przez pewien rytuał, to jednak są wolni
i w każdej chwili mogą opuścić wspólnotę, tak więc de facto wiąże was więź
miłości. Warto w tym kontekście zastanowić się, co mnie trzyma we wspólnocie,
po co jestem we wspólnocie, jakie pobudki mną kierują, czy coś innego, niż
tylko czysta miłość do Boga i drugiego człowieka, niż owa więź miłości?
Ta więź miłości jest (według św. Kaspra)
ważniejsza niż prawo i tak powinno być w naszych wspólnotach i grupach –
najpierw i przede wszystkim mam kochać, a dopiero potem, z tej miłości mam
stosować się do naszych statutów i regulaminów. Zauważmy, że w tym kontekście,
wypełnianie naszego prawa wspólnotowego powinno być czynione z miłości – a
zatem kocham, więc pragnę zastosować się do naszych statutów i regulaminów, choć
z drugiej strony nasze prawo również pomaga nam w wypełnianiu tej miłości do
Boga i bliźniego.
IV. Jak żyć więzią miłości we wspólnocie?
1. Poprzez ofiarowanie cierpienia i gotowość na zranienie
Miłość Jezusa była gotowa na zranienie – zobaczmy, że ta miłość zaprowadziła Go na krzyż, a więc była gotowa na znoszenie ran i cierpień. Ale nie tylko miłość Jezusa była zraniona przez tych, którzy byli Jego wrogami, którzy Go odrzucili, upokorzyli, skrzywdzili, ale może jeszcze bardziej ta Jego miłość była zraniona przez Jego najbliższych – apostołów, uczniów, krewnych… którzy Go zdradzili, opuścili, stchórzyli. Jednakże Jezus umierał na krzyżu z otwartymi ramionami, a więc te rany, te krzywdy, te boleści nie zamknęły go na miłość, na drugiego człowieka, na tych, którzy Mu te rany zadali, a wręcz przeciwnie. I tak samo powinna wyglądać nasza miłość, prawdziwa miłość jest gotowa na zranienia i mało tego, pomimo tych zranień, nie zamyka się na drugiego, ale kocha dalej, nawet może jeszcze mocniej.
2. Pragnienie dobra drugiego i podtrzymywanie się wzajemnie w dobrym
Ta miłość, ta więź miłości pragnie dobra
drugiego i podtrzymuje go w tym dobru. To podtrzymywanie się w dobrym powinno
być wzajemne. I to jest ważna sprawa, bo tu niejako jest istotne zadanie
wspólnoty, ponieważ jesteśmy tylko ludźmi i upadamy, mamy swoje słabości, mamy
dni lepsze i gorsze, dlatego we wspólnocie jeden drugiego podtrzymuje w dobru,
w wierności, w miłości – jeden drugiego
brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe pisze św. Paweł w
liście do Galatów. Prawo Chrystusowe, czyli prawo miłości – mamy nosić swoje
brzemiona, jak Szymon Cyrenejczyk nosił brzemię krzyża z Chrystusem, mamy się
podtrzymywać nawzajem i tak wypełnimy prawo miłości.
Jeżeli szwankuje wiara, czy miłość
mojego bliźniego lub po prostu ma słabszy dzień lub cierpi dłuższy okres, to
wtedy ja lub cała nasza grupa powinna go podtrzymywać, wspierać, czasami nawet
zastąpić go w jego obowiązkach. A więc mamy nie tylko zauważać takie słabości i
potrzeby naszych braci i sióstr ze wspólnoty, ale mamy w takich sytuacjach
właśnie pomagać nieść to brzemię razem z naszym bratem i siostrą.
3. Wysiłek i zaangażowanie
To wszystko wymaga naszego wysiłku i
zaangażowania – nic się samo nie zrobi, papież Franciszek mówił o tym, abyśmy
wstali z naszych wygodnych kanap i zaangażowali się konkretnie. I nie mów, że
ktoś inny może to za ciebie zrobić – jeżeli ty widzisz potrzebę, jeżeli ty czujesz,
że bliźni coś przeżywa, to należy to odczytać, jako znak, natchnienie od Ducha
Świętego, że to ty masz to zrobić, a nie oglądać się na innych. Bóg pragnie
przez nas działać, Bóg pragnie posługiwać się nami, tylko, że my nie pozwalamy
się zaangażować przez Boga, nie pozwalamy się zatrudniać przez Niego – On do
nas mówi, jak do owych rolników bezczynnie stojących na rynku, abyśmy poszli do
Jego winnicy, a my Mu często odmawiamy.
I nie mów, że nie ma ludzi niezastąpionych – dla Boga ty jesteś niezastąpiony, bo Bóg przygotował dla ciebie dane zadanie, a nie dla twojego brata, czy siostry ze wspólnoty i jak pisze św. Kasper w jednych ze swoich modlitw, „tylko ja mogę to zadanie wykonać, nikt inny”.
4. Staranie się o jakość naszych relacji (osłabienie jakości relacji osłabia wspólnotę)
Trzeba najpierw dostrzec ważność budowania relacji i to zaczynając od spaw na pozór błahych, bo relacje, tak, jak w rodzinie, buduje się małymi kroczkami, małymi, niepozornymi gestami. Relacje buduje się poprzez takie gesty i sprawy, jak: zwykły uśmiech, wysłuchanie drugiego człowieka, odprowadzenie kogoś do domu, zauważenie jakiejś drobnej potrzeby drugiego, zaproszenie kogoś na herbatę i rozmowę, itd. Trzeba budować relacje z każdym członkiem mojej grupy, a kiedy widzę, że jakaś relacja się osłabia, to muszę się starać ją umacniać, bo każda osłabiona relacja osłabia całą moją grupę.
a) relacje budujemy poprzez (oprócz tych drobnych na pozór gestów, które wymieniłem wcześniej):
- wspólną modlitwę;
- wspólne przygotowanie
mszy św., odpustu;
- wspólne spotkania
(nie tylko te obowiązkowe, ale też te zwykłe, ponadobowiązkowe);
- pomaganie sobie
nawzajem;
- niech każdy jeszcze
sobie tu doda inne sprawy, które przychodzą ci teraz do głowy…
b) natomiast jakość naszych relacji poprawiamy poprzez:
- znoszenie wad innych
i cierpliwe upominanie;
- nieustanne znoszenie
siebie i korygowanie własnych wad;
- pielęgnowanie takich cnót,
jak: łagodność, słodycz, uległość, pokora;
- pokonywanie „miłości
własnej”;
- szacunek, powagę i uprzejmość.
Moi drodzy, można by pewnie powiedzieć
na temat każdego z tych punktów oddzielną konferencję, ale na teraz niech to
wystarczy, bo przecież po to poruszamy różne tematy i aspekty życia duchowego i
wspólnotowego w różnych konferencjach i poszczególnych Zeszytach Formacyjnych, aby
z różnych stron i na różny sposób zrozumieć te sprawy i formować samego siebie,
nasze grupy, wspólnoty…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz