Na obecnym skupieniu ks. Ignacy Jakubiak — Moderator Podregionu Częstochowskiego wyłożył nam konferencję formacyjną podpartą świadectwami
KONFERENCJE
Link do zdjęć Katarzyna Zaluza KLIKNIJTU
Link do zdjęć Barbara Błaszczyk KLIKNIJ TU
Doświadczenia i Wrażenia z Skupienia od 04 do 06 lutego 2022r. (zadanie domowe)
„Czuwajcie więc…”- (z obecnego Słowa Życia)
Pomyślałam sobie, że dzisiaj rano wypiję sobie w samotności kawę czyli z Panem Jezusem. Poszłam sobie zrobić kawę, była tam już jedna osoba i jakoś mimo woli zagadnęłam potem przyszła druga i się zaczęło. Wdałam się w pogaduszki, zamiast czuwać.
Miałam wyrzut sumienia, że nie żyję Słowem z naszego skupienia „Czuwajcie więc…” i tym co ksiądz powiedział. Zaczęłam rozważać te słowa, że mam czuwać i choć owszem było miło, ale natychmiast udałam się do pustej kawiarenki.
Dokończyłam pić kawę w ciszy z Jezusem i nie żałowałam, bo czułam Jego bliskość i że mnie wspiera i że jest zadowolony, że jestem z Nim. BB.
Abym Jego mocą dawała świadectwo wiary
Tematem skupienia było: „Słowo Boże nawraca”. Jakoś w sercu przyszły mi słowa z homilii, kiedy to Ksiądz Ignacy podkreślił, iż każdy z nas może być uczniem Jezusa, bo to Jezus nas wybiera tak jak np. św. Piotra.
I to właśnie ja słaba, grzeszna, nic nie znacząca w tym świecie mogę być Jego światłem i świadkiem dla ludzi, których Jezus postawi na mojej drodze przez Słowo Boże / Życia, w którym jest sam Jezus i to On mnie dotyka, przemienia i daje życie, abym Jego mocą dawała świadectwo wiary innym napotkanym ludziom. Dziękuję za piękny czas. Teresa
Dziękuję za wszystko co otrzymałam.
Jestem sympatykiem Sanktuarium Krwi Chrystusa w Częstochowie. Od lat chodziłam na odpusty do tego Sanktuarium. Z stamtąd wzięłam czasopismo ’’Żyć Ewangelią’’, w którym dowiedziałam się o dniach skupienia w Częstochowie. W mojej parafii działa również Wspólnota Krwi Chrystusa i znam osoby z tej Wspólnoty. Z rekolekcji jestem bardzo zadowolona. Usłyszałam słowa, które bardzo pasowały do mojej sytuacji. Ja często się modląc nie widzę rezultatów mojej modlitwy. Jak jakby nic się nie zmieniło i nic nie dało się zrobić. Tymczasem ksiądz Ignacy na rekolekcjach mocno podkreślał, że to, że się nic nie da zrobić w naszym życiu to jest herezja. Usłyszałam też przejmujące świadectwa osób, których wiara i modlitwa wybłagały przemianę w ich życiu.
Dziękuję za wszystko co otrzymałam. Najbardziej też dziękuję za Komunię pod Dwiema Postaciami, która była udzielana na tych rekolekcjach. Niech będzie pochwalona Przenajświętsza Krew Chrystusa. Anna
Słowo Boże działało
Przeżyłam kolejne skupienie w Częstochowie i jak zwykle Pan Jezus mnie zaskoczył. Najpierw zawalczył o mnie pokonując moje wymówki i moją gnuśność Słowem Życia: „On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się”. Pomyślałam, że nie chcę aby Jezus obok mnie przeszedł i się oddalił, bo ważniejsza jest moja wygoda i usprawiedliwianie się, że jestem zmęczona.
Odsunęłam więc z pomocą Słowa Życia wszystkie pokusy i pojechałam radosna i przepełniona nadzieją na przeżycie pięknego czasu.
Ksiądz Ignacy na konferencji podzielił się swoim wspaniałym świadectwem, jak Słowo Boże działało w jego życiu i jak mu pomogło się nawracać. Każda homilia poruszała głęboko moje serce.
Punktem kulminacyjnym okazała się godzina pytań i dzielenia się świadectwami uczestników, jak Jezus działa w ich życiu i jak żyją Słowem Życia.
W tych świadectwach było przedstawione, jak z Jezusem pokonywać różne przeciwności, jak Jezus pomaga pokonywać strach, wstyd, jak dzięki modlitwie Jezus naprawia relacje. Ludzie dużo ode mnie starsi zawstydzili mnie swoją gorliwością i odwagą pójścia za Jezusem.
Jestem ogromnie wdzięczna Jezusowi, że mogłam brać udział w tak ważnym dla mnie skupieniu. Elżbieta
Pan Bóg przygotował dla mnie nowe spojrzenie na nawrócenie
Każde skupienie jest potrzebne, bezcenne! Nigdy nie jest tak samo. Na lutowym skupieniu Pan Bóg przygotował dla mnie nowe spojrzenie na nawrócenie. Wiedziałam, że Słowo Życia, to Jezus, Który przychodzi, kiedy Go wołam słowami Pisma Świętego. Ale to, że wiedziałam nic mi nie dawało. Miałam problemy z tym, aby żyć Słowem Życia. Czułam, że nie żyję wybranym Słowem, bo niewiele się zmieniałam ‚nie uczyłam się na błędach, ciągle popełniałam te same błędy. Świadectwo księdza ‚pokazało mi, że nie tylko ja nie umiem żyć Słowem Bożym, że inni też mają podobne trudności.
Ksiądz Ignacy dawał wiele przykładów ludzi, którzy tak jak ja byli słabi i grzeszni, upadali i powstawali. Przedstawione świadectwa uświadomiły mi na czym polega prawdziwe nawrócenie. Chcę zaufać Jezusowi i nie zniechęcać się. Słowa księdza dodały mi otuchy i zachęciły do zawierzania swojego życia każdego dnia na nowo Chrystusowi.
Będę prosić Ducha Świętego o odwagę , męstwo ‚mądrość i cierpliwość w pracy nad moim nawróceniem. Bardzo pragnę tego , aby bez względu na okoliczności, moje codzienne życie Słowem Bożym było spotkaniem z Jezusem, który pomoże mi dobrze żyć i pracować. Halina
Nigdy nie można ustać w swoim nawracaniu się
To pierwsze długo oczekiwane spotkanie w tym roku kalendarzowym. Kiedy już jestem w Domu Misyjnym zapominam o wszystkich sprawach dnia codziennego i mogę spokojnie pobyć z Panem Bogiem. Ucieszyłam się kiedy zobaczyłam, że rozważanym słowem jest „Czuwajcie więc…” To były akurat słowa, które po raz pierwszy rozważałam, na pierwszym moim spotkaniu w parafii, kiedy jeszcze nie miałam pojęcia, że od tej pory będę zawsze uczestniczyć w spotkaniach i zostanę członkiem WKC. Zawsze je mam w sercu i ile razy coś chcę zrobić nie tak jak powinnam, to je sobie przypominam. Na obecne czasy te słowa są jak najbardziej aktualne. W Domu Misyjnym mogłam spokojnie pomedytować i zastanowić się też nad pytaniem: co jest w centrum mojego życia i czym się kieruję w życiu, czy czuwam, czy słyszę głos Pana Boga w swoim sercu i sumieniu. Udało mi się to uczynić podczas milczenia obowiązującego przy posiłkach i na nocnej adoracji, która dla wielu z nas jest bardzo ważna na zakończenie skupienia. Bardzo też dla mnie były wartościowe wygłaszane konferencje. Ciągle się dowiaduję coś nowego. Tematyka w tym roku dotyczy Słowa Bożego. Akurat tematem na tym skupieniu było: Słowo Boże, które nawraca.
Przyznam się, że po tych konferencjach oświeciło mnie ile jeszcze muszę w swoim życiu zmienić. Nigdy nie można ustać w swoim nawracaniu się. Nie mogę też zapomnieć, że to Bóg mnie prowadzi i mam mu za co dziękować, bo to, że mogłam być na skupieniu, to jest dzieło Boga. Poszłam za Chrystusem i właśnie na takich Skupieniach najwięcej mogę się otwierać na jego łaskę, a potem mu służyć. Katarzyna
Błogosławiona Krew Jezusowa!
Świadectwa uczestników z dzielenia się na skupieniu od 04-06 lutego 2022r.
1. Ksiądz Proboszcz mojej parafii polecił mi dokonać wyboru jakiejś osoby na nowego szafarza. Poprosiłem Pana Jezusa, aby mi podpowiedział, kogo wybrać. Pomogło mi tu Słowo Życia i modląc się przed Przenajświętszym Sakramentem uzyskałem pomoc i wiedziałem już kogo polecić. Okazało się, że był to trafny wybór, bo wszystkie pozostałe osoby zaproponowane przez Proboszcza zrezygnowały. Mamy być odważni, nie gnuśni, podejmujący też odważne decyzje, a Słowo Życia ma nam w tym pomagać. JÓZEF
2. Miałem wątpliwości czy jechać na dni Skupienia i ciągle się wahałem, ale pomogło mi Słowo Życia, które znalazłem będąc w kościele, gdzie wyłożone były karteczki i wylosowałem „Bądź mi wierny aż do śmierci, a otrzymasz wieniec chwały”. Już wtedy wiedziałem na 70 %, że będę musiał pojechać, bo jak tu być niewiernym. Jednak w sercu moim jeszcze były wahania, o których Pan Bóg dobrze wiedział. Na drugi dzień znów postanowiłem losować karteczki i przeczytałem „walcz ze złem”. Na następny dzień było już o uwielbieniu Boga. Poszedłem wtenczas na adorację, aby wszystko przemodlić. Było postanowienie, że w końcu pojadę i wszystko się tak ułożyło, że miałem pełen skład w aucie, chociaż ciągle zmieniały się decyzje, co do osób, które miały jechać. Gdybym posłuchał głosu nie z serca, ale tego, który tak strasznie mnie zwodził, abym nie jechał, to bardzo bym żałował i dużo bym stracił. A tak jestem na skupieniu, a razem ze mną osoby, które jednak nie zawiodłem i też mogły przyjechać. EDWARD
3. W styczniu byłem na delegacji w Legnicy. W instytucji, do której pojechałem nie byłem już potrzebny, a kierowca nie mógł mnie odwieźć do Wrocławia i zaproponowano mi , abym poszedł zwiedzać miasto. Nie bardzo byłem z tego zadowolony, gdyż było bardzo zimno, wiał wiatr i do centrum miasta był kawałek drogi. Kiedy tak trochę w duchu zacząłem narzekać, to w końcu przyszło opamiętanie, że członek Wspólnoty nie powinien narzekać, bo tak nas uczono. Nie wiedziałem za bardzo co mam z sobą zrobić. Ale nagle zauważyłem wieżę kościoła, więc pomyślałem, że tam pójdę, bo może to właśnie ten czas, żeby odwiedzić w tabernakulum Pana Jezusa. Był to kościół Trójcy Świętej i okazał się zamknięty. Poszedłem więc dalej. Zobaczyłem w oddali inny kościół i zastanawiałem się nad tym, czy jak tam pójdę czy zdążę wrócić do instytucji skąd wyszedłem. Ale coś mi przyszło na myśl, że może to jest kościół Św. Jacka, gdzie był cud Eucharystyczny. I rzeczywiście tak było. Okazało się, że jest tam wystawiony cały czas Przenajświętszy Sakrament. Już sama obecność Jezusa ogrzała mnie duchowo i psychicznie i uświadomiłem sobie, że Pan Jezus ma zawsze czas dla człowieka, zawsze do niego można przyjść. Nawet odczułem też ciepło fizyczne, bo okazało się, że ta kaplica jest ogrzewana. Wtedy sobie przypomniałem Słowo Życia, które ostatnio mieliśmy. „Dziś spełniły się słowa Pisma, któreście usłyszeli”. Pan Jezus przyszedł, aby zaradzić mojej bolączce, za to dziękuję bardzo Jezusowi. RYSZARD
4. Zastanawiałem się czy mam jechać na Dni Skupienia. Zmęczenie po pracy zawodowej, pełno zajęć w domu. Ale dostałem natchnienie , że muszę jechać. Jednak z pociągami to różnie. Wtedy przypomniałem sobie o Słowie Życia „Wypłyń na głębie”. Powiedziałem do Jezusa- wypłynąłem na tą głębie, ale spraw teraz, żebym dobrze dojechał. Okazało się, że niespodziewanie podjechał opóźniony pośpieszny pociąg, na którego wcale nie liczyłem i zdążyłem na czas. Jezus pomógł rozwiązać problem. Muszę powiedzieć, że w tym dniu naprawdę odczuwałem cały czas działanie Pana Jezusa. Chciał, żebym był na tym Skupieniu i tak się stało. TOMEK
5. Ujęły mnie bardzo dzisiejsze
czytania, bo słowa w nich zawarte przypadły mi bardzo do serca i pomyślałam, że
te słowa są akurat dla mnie. „Pójdźcie wy
sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco”. Jestem trochę osobą
zabieganą, bo jeszcze pracuję i pomyślałam sobie, że pojadę na te Dni Skupienia
i sobie trochę odpocznę, odrywając się od codziennych obowiązków. I tak
rzeczywiście jest za każdym razem. Ale po chwili usłyszałam dalsze słowa, które
dały mi wiele do myślenia. „Gdy Jezus
wysiadł zobaczył wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie
mające pasterza. I zaczął ich nauczać”. Jezus, który był zawsze taki utrudzony i
zmęczony też szukał miejsc odosobnienia. Często dopiero czas na modlitwę
znajdował w nocy, bo nikomu nie odmówił pomocy i nigdy nie szemrał. Zobaczyłam
nagle siebie w sytuacji , kiedy nieraz
brakowało mi sił i chciałam czas mieć tylko dla siebie na wypoczynek i nieraz
jakby się wszyscy zmówili i coś ode mnie akurat w tym momencie chcieli. Owszem np.
odbierałam telefony prowadząc nieraz długie rozmowy, z osobami, które mnie o
coś prosiły lub też potrzebowały tylko pogadać. Czasami trzeba było komuś coś
załatwić. Bywały to rożne sytuacje. Nie odmawiałam w miarę jak mogłam. Ale
kiedy wyobraziłam sobie zmęczonego Jezusa jak on to czynił, to pomyślałam
sobie, że muszę się tu poprawić, bo on to czynił cały czas z wielką miłością, a
u mnie to czasem tej miłości brakowało, bo często zamiast tego była w duchu złość,
że nie dadzą mi odpocząć. KATARZYNA
6. Już od kilku lat rozprowadzamy w
różnych parafiach książkę „Żyć z
Ewangelią” i jedna z sióstr zaproponowała, żebyśmy z egzemplarzami, które nam
zostały pojechały do takiego małego kościółka w Szczekocicach koło Radomska, ale najpierw zaproponowała
wybrać się tam na adorację i rozeznać
czy tam jest taka potrzeba i uzgodnić to z proboszczem. Okazało się, że była to
trafna decyzja. Myśleliśmy, że 7 egzemplarzy nam starczy, a tu się okazało, że
trzeba było ich jeszcze domówić w wydawnictwie. Dałam też tam takie świadectwo
o Słowie Życia jak jednej zagubionej kobiecie szukającej drogi, zorganizowałam
powrót do domu i być może, że to też
sprawiło, że poszło 13 egzemplarzy książek w tak małej miejscowości. W sumie to
warto się podjąć trudu misyjnego, bo poczuliśmy, że jednak ludzie są „głodni”
Słowa Bożego. Rozprowadziliśmy w tym roku 120 egzemplarzy, ale na tym nie
poprzestaniemy, gdyż chcemy jeszcze rozprowadzać je w niedzielę misyjną i
modlimy się też oto, aby Słowo Boże ożywiało ludzi i żeby nie tylko poprzestali
na tym, że wezmą samą książkę do ręki. TERESA
7. Kiedy przygotowywałem się do tematu formacyjnego „Słowo Boże nawraca” na Dni Skupienia zastanawiałem się czy mogę w to wszystko włączyć moje osobiste przemyślenia i to co mnie samego porusza, ale pomogła mi jedna z sióstr utwierdzając mnie, że da się to wszystko razem zrobić. Dla mnie to było też takie doświadczenia, że nie powinienem bać się głosu Ducha Świętego i trzymać się tylko utartych schematów i myśleć, że to nie wypada, a odważnie głosić to co Duch Święty podpowie, bo wiem teraz, że dobrze moje słowa zostały przyjęte przez uczestników Skupienia. Dało mi za to dużo siły na cały rok formacyjny. KSIĄDZ IGNACY
8. Mieliśmy podział na grupy i miałam być w grupie drugiej, gdy tymczasem, kiedy poszłam tam gdzie moja grupa miała być, okazało się, że jest coś za dużo osób w tej grupie i zasugerowano mi, że mam szukać gdzie indziej, gdzie może brakuje osób. Poszłam szukać i znalazłam rzeczywiście grupę, w której były tylko dwie osoby. Początkowo byłam zła i czułam bunt, że czemu to akurat ja mam sobie szukać nowej grupy, skoro wiem, że na pewno byłam przydzielona do drugiej, ale po chwili już wszystko minęło i podziękowałam Bogu, że posłał mnie tam, gdzie byłam potrzebna, a nie tam gdzie ja sama chciałam być. AGNIESZKA
9. W styczniu byłam w sanatorium i pierwsze co zrobiłam, to szukałam, gdzie w tej miejscowości jest kościół. Okazało się, że był nawet całkiem blisko i mogłam codziennie chodzić na adorację w Godzinę Miłosierdzia na Koronkę do Bożego Miłosierdzia, z czego bardzo się cieszyłam, bo w domu nie mam takiej możliwości, ze względu na to, że pracuję w tym czasie. Pan Bóg dał mi też takie natchnienie , żeby tam gdzie jestem dawać świadectwo i że Pan Jezus jest moim Panem. Przyszło mi wówczas na myśl, że będę przed każdym posiłkiem żegnać się. Widziałam różne spojrzenia na sobie, bo w sanatorium jednak było na posiłkach ogrom różnych ludzi. Ale chcę dziękować Panu Jezusowi, że wtedy dał mi taką siłę, żeby w ten sposób o nim świadczyć. Dostałam w tym czasie od sióstr z grupy Słowo Życia „Duch pański spoczywa na mnie, ponieważ mnie namaścił i posłał mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę” Chciałam tym znakiem krzyża pokazać, jak jest on dla mnie ważny i tak jak Jezus nieść innym dobra nowinę, bo może jak ktoś na mnie patrzył sam potem tak zaczął czynić. HALINA
10. Mam troję dzieci i wszystkie wyjechały do Danii razem ze swoimi dziećmi, a moimi wnukami. Jako babcia zawsze starałam się z nimi utrzymywać kontach i przekazywać wiarę. Niestety w Danii jest trochę kłopot jeśli chodzi o wiarę katolicką, a ja martwiłam się, bo moje wnuczki, nie były jeszcze u Pierwszej Komunii Świętej. W Danii to było raczej nierealne. Poprosiłam Jezusa o pomoc i dostałam rozwiązanie. Załatwiłam im w Polsce, na wakacje dwutygodniowe rekolekcje. Ksiądz, który je prowadził, był zdziwiony, że moje dziewczynki, nie przystępują ani do Spowiedzi, ani do Komunii Św. Kiedy dowiedział się, że są z Danii i nie były u pierwszej Komunii Św. natychmiast obiecał im, że w trybie przyśpieszonym przygotuje je i jeśli bardzo chcą, to będą mogły przyjąć Jezusa. Najpierw sprawdził co potrafią. Nie musiałam się wstydzić, bo nauczyłam je bardzo dużo. Jak byłam w Polsce, to dużo przez telefon się razem modliliśmy, a jak w Danii to już mogłam więcej im przekazać. Rodzice nie bardzo chcieli się zgodzić, bo to nie wypada, bo to powinno być na miejscu i tam takie różne wymysły, ale ja nie dałam za wygraną i w końcu ulegli. Nadarzyła się taka okazja, to trzeba to wykorzystać. Poczęłam więc przygotowywania do samej uroczystości. Załatwiłam 3 sukienki od znajomych, w które je wystroiłam, zrobiłam wianuszki i zamówiłam 3 duże torty, na których były imiona wnuczek, bo zaproszeni goście (80 dzieci), to wszystkie dzieciaki uczestniczące w rekolekcjach. Odbyło się to wszystko w ostatni dzień w niedzielę, przed wyjazdem do domu. Czwarta wnuczka ma obiecane późniejsze przyjęcie do pierwszej Komunii Św., bo ma dopiero 6 lat. Jestem bardzo szczęśliwa, że tego doczekałam i że Pan Bóg mnie tak prowadzi, że mogę być jeszcze dla nich pomocna. Bogu za to bardzo dziękuję. HALINA
11. Chcę opowiedzieć jak nie tylko ja słucham Pana Jezusa, ale i jak Pan Jezus mnie słucha. Zawsze odmawiam koronkę do Bożego Miłosierdzia. Kiedyś byłam na swojej działce i chciałam zrobić grilla. Zaczęłam rozpalać o 14-tej, a tu ani rusz, drzewo nie chciało się zapalić, a słyszę, że już biją dzwony na godzinie 15-tej i czas na Koronkę. Wtenczas żartobliwie powiedziałam do Jezusa: ja idę do altanki mówić Koronkę, a Ty mi tu rozpal. Nie zdążyłam nawet dobrze zmówić Koronki, a tu słyszę jakiś szum za altanką i widzę lecące iskry. Podchodzę do grilla a tu ogień na pół metra. Powiedziałam w głos z radością dzięki Ci Boże, że teraz sobie w końcu tą kiełbasę usmażę. (…)
12. Chcę podzielić się tym, że Pan Jezus zawsze wysłuchuje, a jak ktoś bardzo pragnie jechać, to zawsze pomoc od niego otrzyma, ale trzeba o nią poprosić. Przed wyjazdem czekałam na swoją emeryturę. Wcześniej byłam jeszcze w kościele i u spowiedzi i problem wyjazdu przemodliłam. Wychodząc z kościoła spokojnie podeszłam do bankomatu i pomyślałam, że może moja emerytura już wpłynęła na konto, choć termin wpływu jest dopiero za kilka dni. Okazało się, że emerytura już jest. Jaka była moja radość, bo nie musiałam już myśleć od kogo by tu poprosić pieniądze na wyjazd, a bardzo tego nie lubię. Sprawa się sama rozwiązała.
13. Było to rok temu i wybierałam się z siostrami na Dni Skupienia do Częstochowy. A tu one przychodzą i mówią, że jest problem i nie kupimy biletów, bo są ograniczenia ze względu na covid. W naszej miejscowości nie ma stacji kolejowej i mamy taki przywilej, że możemy kupić bilet w pociągu. Ale zaczęłam się zastanawiać, że to ryzyko, bo mogę wsiąść i usłyszeć, że na następnej stacji mam wysiąść, bo nie ma miejsca. Zaczęłam myśleć co by tu zrobić. Pierwsza myśl to była taka, że może pojadę do innej miejscowości odległej 45 km i tam kupię ten bilet, ale zaraz przyszła druga myśl, że przecież jak pojadę, to nie zdążę być w kościółku. Zwyciężyła myśl, że jednak nie pojadę nigdzie, bo jest już niedługo wieczór i jeśli mam być na Skupieniu, to Bóg sam zadziała. Poszłam do kościoła i oddałam to wszystko Panu Bogu. Nagle poczułam taki spokój w sercu, taki luksus i pomyślałam, że cokolwiek za decyzję bym nie podjęła teraz, to ona będzie dobra, bo będzie pochodzić od Boga. Tak zawsze czynię kiedy mam podjąć jakąś ważną decyzję i mówię Panie Jezu niech będzie tylko Twoja święta wola i daj mi jakieś znaki, abym umiała ją rozpoznać. Zawsze mi się to sprawdza. Wcześniej czy później te znaki przychodzą. Na drugi dzień poszłam na pociąg razem z druga siostrą i wsiadłam do pociągu. Podszedł konduktor i pyta dokąd jedziemy i czy mamy bilet. Powiedział, że za chwilę wróci, żeby nam ten bilet wypisać. Pomyślałam wówczas, że to już połowa sukcesu. Potem wytłumaczył nam, kiedy mamy zmienić przedział, bo dalej ktoś przyjdzie na to miejsce z rezerwacją biletu. Był przy tym bardzo uprzejmy, a ja w tym wszystkim widziałam rękę Pana Boga, za to, że mu zaufałam. Właśnie zawsze w ten sposób staram się żyć, żeby zaufać Bogu i ciągle się o to modlę. Bóg zawsze pomaga jeśli się go poprosi. MAŁGORZATA
14. W mojej parafii nie wiedzą prawie nic o Wspólnocie Krwi Chrystusa. Byłam zamawiać Mszę Świętą u naszego Proboszcza i podsunęłam mu myśl, że skoro z naszej parafii jadą do Częstochowy na pielgrzymkę, może by wstąpili również do Sanktuarium Krwi Chrystusa, a to tylko 3 km od Jasnej Góry. Może by Pan Bóg tam naszą parafię pobłogosławił, bo źle się dzieje, ministrantów nie ma. Myślałam, że będzie jakiś odzew, ale wprost przeciwnie usłyszałam od proboszcza stanowczy protest. Wróciłam z niesmakiem do domu. Zrobiło mi się smutno i tak się żalę Jezusowi: Panie Jezu ciągle zarzucam te sieci jak kazałeś, a tu one wciąż puste i nic mi z tego nie wychodzi. Czy Ty nie chcesz, żeby ta moja parafia zanurzyła się we Krwi Chrystusa? I pożaliłam się mojej córce, która mieszka w innej miejscowości, że to tak wszystko wygląda. Córka to wszystko ze spokojem wysłuchała i w pierwszy dzień Adwentu przychodzi i mówi, że zorganizowała ze swojej wsi grupę młodych rodzin do Sanktuarium Krwi Chrystusa. Powiadomiliśmy księdza Bogusława o tym, że przyjedzie taka grupa. Znalazło się i również dla mnie miejsce. Jaki to był piękny widok, kiedy w niedzielę grupa 40 osób młodych matek i ojców razem ze swoimi dziećmi, niektórymi całkiem małymi, weszła do kaplicy. Na koniec wszyscy od najmniejszych do najstarszych otrzymali indywidualne błogosławieństwo relikwiami Krwi Chrystusa. Jaka była moja radość i mogłam dziękować Jezusowi, że jednak te „sieci” nie zostały zarzucane na darmo. Wszyscy wracali szczęśliwi do domu, a owocem tego było to że, 4 małżeństwa przyjechały potem na rekolekcje małżeńskie prowadzone przez państwa Pulikowskich. Ja mam postanowienie, że nie zrezygnuję z „zarzucania sieci” w mojej parafii. Modlę się cały czas i myślę, że w swoim czasie coś do nich złowię. MIROSŁAWA
15. Po Mszy Św. jechałem rowerem do Urzędu, żeby coś załatwić. Przy przechodzeniu na drugą stronę z rowerem na pasach, potrącił mnie samochód. Kierowca zaczął uciekać. Ja leżałem z rowerem całym pogniecionym na bruku. Była nieciekawa sytuacja, bo jeszcze inne pojazdy przez to się zderzyły. Policja stwierdziła, że to była wina kierowcy samochodu, bo jechał z dużą prędkością. Dziękuję Bogu, gdyż miałem dużo szczęścia, bo pomimo, że z roweru została harmonijka, to nade mną czuwała opatrzność i nic mi się nie stało, oprócz podartych spodni. ZYGMUNT
16. Mam brata, który mieszkał w innej miejscowości niż ja, z naszą mamą w tym samym domu i od 10 lat nie odzywał się do mamy i nikomu nie chciał powiedzieć dlaczego. Natomiast służył do Mszy Św., przyjmował Komunię Św. i widocznie nie uważał całej tej sytuacji za grzech, chociaż zwracałam mu na to uwagę. Zawsze o 15-tej odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Kiedyś zostałam w pracy, bo wiedziałam, że nie dojdę na czas do domu, więc zaczęłam odmawiać w pracy. Włączyłam sobie radio i w myślach dałam sobie intencje za mojego brata, mówiąc: Panie Boże, nawróć go, pomóż mu, zrób coś z nami wszystkimi. Dlaczego on nie odzywa się do mamusi? Odmówiłam tą koronkę, chcę wstać, a tu jakby mnie coś z tyłu złapało i o podłogę. Wstałam . Nic nie było uszkodzone i wróciłam do domu zastanawiając się dlaczego mną tak rzuciło. Mama dzwoniła, żebym przyjechała do niej pomóc wykopać kartofle Wsiadłam do samochodu i byłam u mamy. Przy wykopkach nic nie dałam po sobie poznać, co mi się niedawno przytrafiło. Dopiero przy obiedzie mama powiedziała, co jej się zdarzyło. Okazało się, że była na cmentarzu, tam odmawiała o 15-tej koronkę, a tu syn podszedł, uklęknął na kolana, całował ją w ręce i przepraszał ją i mówił, że nie wie co się z nim działo i dlaczego się nie odzywał. Wtedy ja wiedziałam, że pomogła moja modlitwa i opowiedziałam o swoim zdarzeniu, mając łzy w oczach, że w tym samym czasie modliłam się Koronką do Miłosierdzia Bożego o jego opamiętanie i wtedy po skończeniu nieznana siła rzuciła mnie na podłogę. Mama już nie żyje, a ja jestem wdzięczna, że pan Jezus przed jej śmiercią wszystko naprawił. Modlitwa ma moc. HALINA
17. Nawiążę do naszego wybranego na grupie Słowa Życia „Zostawili wszystko i poszli za Nim”. Kiedy przyjechałam na Dni Skupienia myślałam, że jeszcze mam czas i spokojnie mogę pójść na Jasną Górę. A tu dowiaduję się, że jestem pilnie potrzebna do pewnych zajęć w Domu Misyjnym. Pierwsze myśli jakie mi przyszły do głowy, to było: nie dam sobie rady, nic nie wiem, nie umiem, ale potem byłam szczęśliwa, że ze wszystkim sobie poradziłam i ktoś miał do mnie takie zaufanie powierzając mi pewne zadanie, a ja mogłam służyć innym. Czas spędziłam nie tak jak go sobie zaplanowałam, lecz tak jak chciał Bóg, a to było dla mnie wielką radością. JOLANTA
18. „Nie bój się wierz tylko”. Realizujemy pewne prace w naszej świątyni i trzeba było pojechać do pewnej miejscowości, dosyć odległej od naszego miasta, coś załatwić. Propozycja kierowania samochodem z automatycznymi biegami padła na mojego sąsiada. Przyszedł do mnie abym to ja zgodził się na prowadzenie samochodu. Pomyślałem sobie, że ja też jeszcze nie prowadziłem takiego samochodu i trochę się boję. Ale jechało nas więcej. Początkowo prowadził samochód ktoś inny, ale potem padło na mnie i nie mogłem się wywinąć. Pomyślałem sobie, że muszę zaufać Bogu, bo zawsze mnie prowadzi. Dojechaliśmy szczęśliwie i szczęśliwie też wróciliśmy, chociaż to było w dwie strony ponad 1000 km. Całą jednak drogę jak ja prowadziłem, zachowywałem spokój. Wierzyłem, że to Pan Bóg czuwa i wszystko od niego zależy. JÓZEF
19. Nazbierało mi się trochę czasopism i różnych modlitw, więc przyszło mi na myśl, że przecież mogę rozdać to ludziom, w ten sposób też ewangelizując. Dla mnie był to straszny stres, ale wyszłam na ulicę i zaczęłam rozdawać zaczepiając przechodniów na jednej z dużych ulic lub na przystankach autobusowych. Reakcje były przeróżne. Jak mówiłam, że to są katolickie czasopisma, to zaraz z chęcią brali i pytali czy to za darmo. Jak powiedziałam, że tak, to nawet chcieli jeszcze. Inni wzruszali ramionami i mówili jak katolickie to nie, a młodzież nie była w ogóle zainteresowana. Czasem brali, ale po chwili rzucali do kosza. Wiedziałam, że tak robią, bo obserwowałam ich reakcję. Zdarzały się wyjątki, że trafiłam na młodą osobę, że bardzo mi dziękowała. Ale trafiłam kiedyś na starszą kobietę. Spytała się co rozdaję. Powiedziałam, że daję do poczytania, a potem można dalej podać jak już się przeczyta. Nie była z naszej miejscowości. Wdaliśmy się w rozmowę i zapytałam czy jest wierząca. Odpowiedziała, że bardzo. Ale zaraz opowiedziała o swoim zmartwieniu. Jej dzieci już poumierały, ale są wnuki i właśnie teraz u nich jest. Kiedyś siadali do stołu i ona przed posiłkiem przeżegnała się, bo tak była w swoim życiu nauczona, a jej wnuczka zwróciła jej uwagę mówiąc: babciu co ty robisz? Kobiecie popłynęły w tym momencie łzy. Wtedy powiedziałam jej, jeśli jest tak mocno wierząca, to niech nie płacze i dalej robi swoje modląc się przed i po jedzeniu. Może w końcu się do tego przyzwyczają, a może im te modlitwy pomogą. Widziałam jej szczęście na twarzy. Chociażby dla takiego widoku warto jest ruszyć się z domu z ewangelizacją, a Bóg sam prowadzi. JADWIGA
Błogosławiona Krew Jezusowa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz