„Boska rosa” - Św. Teresa z
Lisieux (1873 - 1897)
Św.
Teresa od Dzieciątka Jezus w Dziejach duszy opisuje m.in. takie wydarzenie:
„Pewnej Niedzieli, gdy oglądałam fotografię
przedstawiającą naszego Pana na Krzyżu, uderzył mnie widok krwi, która spływała
z jednej z Jego Boskich rąk. Ogarnął mnie wielki smutek na myśl, że ta krew
spada na ziemię, a nikt nie kwapi się, by ją przyjąć, postanowiłam więc trwać w
duchu u stóp Krzyża i przyjmować tę Boską rosę, która z niego spływa, z tym
przeświadczeniem, że mam ją potem wylewać na dusze... Nieustannie rozbrzmiewało
w mym sercu wołanie Jezusa na Krzyżu: "Pragnę!" Te słowa rozpaliły
mnie żarem nie znanym mi dotąd i gwałtownym... Chciałam dać pić memu
Umiłowanemu i czułam równocześnie, że i mnie pali pragnienie dusz... W tym
czasie nie pociągały mnie jeszcze dusze kapłanów, lecz wielkich grzeszników,
paliło mnie pragnienie wyrywania ich z wiecznych płomieni...
Aby pobudzić moją gorliwość, Dobry Bóg pokazał mi, że
miłe są Mu moje pragnienia. Słyszałam
kiedyś jak rozmawiano o wielkim zbrodniarzu, który miał być skazany na śmierć
za straszne morderstwa; wszystko wskazywało na to, że umrze nie okazując żalu.
Chciałam za wszelką cenę nie dopuścić do tego, by poszedł do piekła, i
wykorzystałam w tym celu wszystkie dostępne mi środki. Mając świadomość, że
sama z siebie nic nie mogę, ofiarowałam Dobremu Bogu wszelkie nieskończone
zasługi Naszego Pana, skarby Kościoła Świętego, wreszcie poprosiłam Celinę, by
zamówiła Mszę św. w moich intencjach, sama bowiem nie śmiałam tego uczynić w
obawie, aby nie być zmuszoną do przyznania się, że to za Pranziniego, wielkiego
zbrodniarza. Także i Celinie nie chciałam o tym mówić, ale ona tak czule i tak
natarczywie mnie pytała, że powierzyłam jej moją tajemnicę; nie tylko mnie nie
wyśmiała, ale jeszcze obiecała pomóc mi w nawróceniu mego grzesznika, co też
przyjęłam z wdzięcznością, chciałam bowiem, by wszystkie stworzenia zjednoczyły
się ze mną w celu uzyskania łaski dla winnego. W głębi serca czułam pewność, że
moje pragnienia będą zaspokojone, niemniej, chcąc na przyszłość dodać sobie
odwagi do modlitwy za grzeszników, mówiłam Dobremu Bogu, że ufając niezłomnie
nieskończonemu miłosierdziu Jezusa, jestem najzupełniej pewna, iż przebaczy
biednemu nieszczęśnikowi Pranziniemu i wierzyć w to będę nawet wtedy, gdyby nie
wyspowiadał się i nie okazał żadnego znaku skruchy, jednak o ten znak proszę,
proszę jedynie dla zwykłej mojej pociechy...
Moja modlitwa została wysłuchana dosłownie! Mimo że
Tatuś zabronił nam czytania jakichkolwiek dzienników, nie uważałam za
nieposłuszeństwo czytanie fragmentów dotyczących Pranziniego. Nazajutrz po jego
egzekucji wpadł mi w ręce dziennik: "La Croix". Otworzyłam go
pośpiesznie i co zobaczyłam?... Ach! łzy zdradziły moje wzruszenie i byłam
zmuszona pójść się ukryć... Pranzini bez spowiedzi wstąpił na szafot i gotował
się do włożenia głowy w ponury otwór, gdy nagle, poruszony niespodziewanym
natchnieniem, obrócił się, chwycił Krucyfiks podany mu przez kapłana i trzykroć
ucałował jego święte rany!... Potem jego dusza poszła przyjąć miłosierny wyrok
Tego, który zapewniał, że w Niebie będzie większa radość z jednego grzesznika
czyniącego pokutę, aniżeli z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych,
którzy pokuty nie potrzebują!...
Otrzymałam "znak", o który prosiłam, a znak
ten był wiernym obrazem łask, przez które Jezus pociągnął mnie do modlitwy za
grzeszników. Czyż nie na widok ran Jezusa i spływającej Jego Boskiej krwi
wstąpiło w moje serce pragnienie ratowania dusz? Chciałam je poić tą Krwią
niepokalaną, która może je obmyć z wszelkiej zmazy i oto wargi "mego
pierwszego dziecka" przywarły do tych świętych ran!!!... Jakże
niewypowiedzianie słodka odpowiedź!... Od tej łaski jedynej w swoim rodzaju
moje pragnienie ratowania dusz wzrastało z każdym dniem; zdawało mi się, że
słyszę Jezusa mówiącego do mnie jak do Samarytanki: "Daj mi pić".
Była to prawdziwa wymiana miłości; duszom dawałam krew Jezusową, a Jezusowi
ofiarowywałam te same dusze ożywione Boską rosą. Sądziłam, że w ten sposób
ugaszę Jego pragnienie; im więcej dawałam mu pić, tym bardziej wzrastało
równocześnie pragnienie mojej biednej małej duszy, a to żarliwe pragnienie
dawał mi On, jako najsłodszy napój swej miłości”1.
„lekarstwo dusz” - Św. Kasper del Bufalo (1786 - 1837)
O
tym, że krew Naszego Pana była ożywczym źródłem dla św. Kaspra del Bufalo nie
trzeba przekonywać nikogo, kto przeczytał choćby fragment któregoś z jego
listów czy życiorysów. To lekarstwo dusz2
nieustanie dostępne poprzez sprawowany w Kościele sakrament Eucharystii zbawia,
oczyszcza, daje nadprzyrodzoną moc, napełnia słodyczą, pobudza do wzmożonego i
owocnego działania,[1]
zapewnia wejście do „Miejsca Świętego”[2].
Wiara w tajemnicę krwi Chrystusa
ocaliła Kaspra przed śmiercią podczas więzienia, dała niespożyte siły podczas
misjonarskiej posługi głoszenia Słowa, odporność w czasie niesłusznych oskarżeń
dotykających jego samego jak i powstałego Zgromadzenia przed papieżem.
Kasper moc krwi Zbawiciela chciał
głosić każdemu i wszystkim - takie było jego doświadczenie i misja, której się
bez reszty poświęcił. Ochoczo udawał się w najbardziej niedostępne, ukryte w
górach miejscowości by głosić misje i rekolekcje, nie angażował się jednak w
bezpośrednie mediacje pomiędzy briganti a przedstawicielami władz państwowych.
Stało się to jednym z punktów różniących Założyciela a ks. Pellegriniego, który
ostatecznie opuścił zgromadzenie.[3]
„Święty nie czuł się powołany, by
samemu prowadzić lub powierzyć misjonarzom prowadzenie negocjacji. Kontynuował
natomiast, bądź osobiście wędrując po górach w niezmiernie trudnych warunkach,
bądź przez swoich misjonarzy, dzieło etyczno - religijnego odrodzenia. Pracując
tak, pełen pokory, miał nadzieję, że przygotuje najlepszy grunt pod ostateczne
pokojowe rozwiązanie sprawy”[4] - komentuje Giorgio
Pappasogli.
Ukazane
powyżej przykłady, a można by przytoczyć ich znacznie więcej, ukazują sposób, w
jaki postrzegania i przyjmowana była Zbawcza krew, jak ogromne przynosiła owoce
w życiu chrześcijańskim. Trudno jednakże odnaleźć tu konkretną strategię
pojednania. Krew odnawia dusze, uzdalnia do przebaczenia, rozpoczyna nowe życie
dając wszystko co niezbędne jest do jego rozkwitu i owocności.
2 „Módlmy
się o wzrost gorliwości w oddawaniu czci Krwi Chrystusa, będącej ceną naszego
zbawienia, lekarstwem i obmyciem naszych dusz, pociechą i rozkoszą naszych
serc”. Bufalo, IV List okólny 1832 r.
[1] „Wystarczy
jedno spojrzenie na Boską krew a ona wstrząśnie nami, byśmy działali z
niespożytą gorliwością i działać będziemy z prawdziwym Duchem Bożym”. Bufalo, III List okólny 1829.
[2] por.
Reguła, Rozdział I art. 5.
Prowokacja dla chrześcijan XXI w.
Na wzgórzach przy wjeździe do włoskiego miasta Patrica w roku 1981 odsłonięto monument „Przeciw przemocy” (Monumento Contra la Violenza) autorstwa Vincenzo Ingletti-ego[1].
Monument |
Odlew
z brązu przedstawia zwłoki zabitych osób wyeksponowane z lewej strony oraz
postać mężczyzny w sutannie z krzyżem misyjnym zatkniętym za pasem, z peleryną
narzuconą na ramiona w geście osłonięcia. Głowa otoczona jest nimbem - znakiem
wskazującym na świętość osoby. Prawa ręka wskazuje na zabitych. Niezmiernie
interesujące jest umieszczenie na wewnętrznej stronie płaszcza postaci z
dawnych czasów postnapoleońskich - briganti i ich rodziny w charakterystycznych
strojach[2].
Wpatrując
się w dzieło upamiętniające wydarzenia z grudnia 1978 roku, kiedy to na skutek
zdecydowanej walki przeciwko mafii Roberto Capone-go podjętej m.in. przez
prokuratora okręgu Frosinone Fedele Calvosy zostali zabici dwaj policjanci,
szef mafii oraz sam Calvosa, nie sposób zadać sobie pytań o przesłanie.
Kasper-Płaszcz. |
Co kierowało Capone-m, że był
gotów zapłacić cenę z własnego życia i wielu niewinnych istnień?
Jakiego orędzia zabrakło, aby
i ci zabici znaleźli się pod płaszczem św. Kaspra?
Dlaczego „sprawy ziemskie” i
sprawy Królestwa Bożego nie są do pogodzenia (a może tylko tak nam się wydaje)?
Literatura w porządku
alfabetycznym:
Ballor Milton A. CPPS Saint Gaspar del Bufalo In The Arts, Carthagena,
Ohio 2002 s. 58-59.
Bufalo del Kasper
św. Listy okólne ze słowami zachęty dla
Misjonarzy ze Zgromadzenia Przenajdroższej Krwi przez Niego założonego tłum.
Aleksander Kowalski (maszynopis) Rzym 1983
Colagiovanni Michele ks.
CPPS, Kasper del Bufalo i jego pierwsi towarzysze, w: Kasper del Bufalo. Życie
- czasy - osobowość - charyzmat, Częstochowa 1999
Martin
Teresa,
Dzieje Duszy, Rękopis A, Rozdział 5, cyt. za:
http://www.karmel.pl/klasyka/dzieje/baza.php?id=05
Papasogli
Giorgio,
Dla papieża i Kościoła. Życie i czasy św. Kaspra del Bufalo, Kraków 1987
Reguła Zgromadzenia Misjonarzy
Przenajdroższej Krwi Pana Naszego Jezusa Chrystusa z Zastosowaniem Praktycznym
tłum. Aleksander Kowalski (maszynopis) Rzym 1983
ks. Dawid
Wróblewski, CPPS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz