Za tydzień w niedzielę było ustalone spotkanie związane z
ustaleniem i przygotowaniem prac związanych z majowym odpustem. W poniedziałek
pojechałam do córki, do szpitala u której wykryto nowotwór. Bardzo poważna
operacja była ustalona na środę i pomyślałam, że nie będzie możliwe, żebym
wróciła na czas do Częstochowy. Operacje lekarze przełożyli na czwartek.
Zastanawiałam się jaką podjąć decyzje tym bardziej, że miały przyjechać osoby z
całej Polski: czy spotkanie odwołać i przesunąć na inny termin, który będzie
trudno dopasować, czy może nie jechać, bo mam przecież córkę w szpitalu.
Rozważałam tę kwestię w świetle Słowa Życia „Nie samym chlebem
człowiek żyje” Cały czas trwałam przy Panu Bogu szukając to, co jest Boże - nie
moje, nie powszednie. Gorąco i z całą mocą powierzyłam Panu Bogu moją córkę,
która jest dla mnie najważniejsza, a i sprawy związane z moim wyjazdem, również
były dla mnie wypełnieniem woli Boże. Nie chciałam niczego zaniedbać, bo wiem,
że w tym wszystkim nie jestem sama, tylko jest ze mną Jezus. To On ma we
wszystkim decydujący głos i pragnęłam, aby Jezus temu wszystkiemu przewodził i
troszczył się, bo tylko On i tylko On - Jezus. Wsłuchiwałam się w Jego głos w
rozwijających się sytuacjach.
Pierwsza owocna sytuacja była taka że operacja została
odwołana jako niepotrzebna i na pewno tego typu operacji już nie będzie. Druga
owocna sytuacja, to bardzo pozytywne samopoczucie córki. Trzecia owocna
sytuacja, to przede wszystkim córka zaproponowała, abym póki co pojechała do
Częstochowy załatwić sprawy Wspólnotowe, mimo że nic na ten temat nie
wspominałam. Układające się sytuacje wskazywały, że mogę jechać. Pojechałam,
spotkanie się odbyło z dobrym efektem. Obecnie moja córka jest na przepustce w
domu i czeka na wyniki. Mnie zięć poprosił o przyjazd na czwartek. Jestem
ogromnie wdzięczna Panu Bogu za Jego wszelką troskę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz