Temat I
Krew w
Starym Testamencie
Wprowadzenie
Zapewne chodzimy co niedzielę do
kościoła. Dlaczego to czynimy? Zapewne niektórzy odczuwają taką potrzebę i
konieczność, ale wielu jest przecież takich, którzy chodzą tylko ze względu na
obowiązek wynikający z przykazań. Bo przecież niedziela jako dzień, nie różni
się niczym od innych dni – tak samo wstaje słońce, tak samo zmienia się pogoda,
tak samo ćwierkają ptaki, etc. Tak więc stała się dniem szczególnym i
poświęconym Bogu z Jego ustanowienia.
Również świętość krwi dla
Izraelitów nie brała się jedynie z traktowania jej jako tabu, a więc lęku przed
czymś nieznanym oraz przekraczającym ich codzienną rzeczywistą, lecz również z
konkretnego postanowienia Jahwe, który to sam uznaje krew za coś szczególnego
oraz przynależącego do Niego. Znamienny jest tutaj fragment z Księgi
Kapłańskiej:
Bo
życie ciała jest we krwi, a Ja dopuściłem ją dla was tylko na ołtarzu,
aby
dokonywała przebłagania za wasze życie,
ponieważ
krew jest przebłaganiem za życie. (17,11)
Wynika to z tego, że dusza, w znaczeniu życia i sił życiowych,
umieszczana była właśnie we krwi (Rdz 9,4; Kpł 17,11.14; Pwt 12,23), krew
należna była wyłącznie Bogu - Stwórcy i Dawcy Życia[1]. On
sam jedynie mógł rozporządzać krwią, a więc życiem człowieka. Ten zaś ostatni
nie miał prawa, aby ją przelewać, czy też spożywać.
Nie wolno było również człowiekowi spożywać tłuszczu, gdyż było to
pożywienie zastrzeżone Bogu i jako takie Jemu było ono przeznaczone.
Ślady tego przekonania u Izraelitów można odnaleźć u proroka Izajasza
(1,11), proroka Ezechiela (44,7), czy też w Psalmach (50,13). Oczywiście nie ma
tu mowy o dosłownym rozumieniu, że Bóg musi jeść – przynajmniej w czasach
późniejszych historii Izraela[2].
Niemniej wydaje się to być echem wpływów wierzeń religii ościennych,
zwalczanych stopniowo przez „uduchawianie” ofiar - by nie przypisywać Jahwe
funkcji organicznych – poprzez choćby spalanie ich.
1. Termin
„krew”
Pojęcie „krew” występuje w tekście hebrajskim (masoreckim) Starego
Testamentu około 360 razy, z czego aż 88 razy w Księdze Kapłańskiej oraz 55
razy u proroka Ezechiela. Natomiast w tłumaczeniu greckim (w Septuagincie), jej
prawie wyłączny odpowiednik „hai”, występuje 377 razy. Po raz pierwszy to słowo
użyte jest w kontekście krwi Abla wołającej do Boga o pomstę (Rdz 4,10). Po raz
ostatni kategoria ta występuje u proroka
Zachariasza, jako krew przymierza, która zapewnia jedność z Bogiem i uwalnia
uciśnionych z jarzma niewoli (Za 9,11). W przedziale pomiędzy powyższymi dwoma
fragmentami zawiera się wiele znaczeń.
Wspomniana wielość znaczeń bierze się stąd, iż różne fragmenty i księgi
Starego Testamentu powstawały w różnych okresach historii Izraela oraz nie
tworzą systematycznej teologii, lecz stanowią świadectwo działania Jahwe w
historii swego ludu[3], dlatego w Piśmie Świętym
spotykamy różne odcienie znaczeniowe oraz nie jednakowy sposób użycia pojęcia
„krew”. Termin ten, zależnie od kontekstu, może przybierać bardziej dosłowne
lub przenośne znaczenie.
Niemniej jednak można stwierdzić, że zasadniczo pojęcie to oznacza w
Starym Testamencie dosłownie rozumianą krew ofiar, bądź też stanowi synonim
gwałtownej śmierci. Warto jedynie dodać, że o ile dosłowne rozumiana krew ofiar
występuje przede wszystkim w dwóch księgach (Kpł – 59 razy i Wj – 19 razy), o tyle
znaczenie przenośne przewija się przez całe Pismo Święte równomiernie – bez
szczególnego uprzywilejowania ksiąg.
2. Krew – jej obecność w życiu Izraela
Krew dla Izraelitów, podobnie
jak dla niektórych innych starożytnych religii, posiadała charakter sakralny.
Biblijni autorzy postrzegają płyn - krew oraz postać stałą - tłuszcz, jako
cielesne substancje istotne i konieczne dla życia człowieka i zwierząt (por. 2
Sam 1,22). Pogląd ten ukształtował się w wyniku egzystencjalnych doświadczeń
śmierci zadawanej mieczem, bądź na skutek ataku dzikiego zwierza. Takiemu
bowiem rodzajowi śmierci towarzyszyło zazwyczaj przelanie krwi oraz niekiedy
również rozdarcie ciała. Przy czym jednak krew jednoznacznie była rozumiana
jako bardziej znacząca dla życia. Wyraźnie więc z tego wynika, że w zestawieniu
z ciałem krew wskazuje na ludzkie, śmiertelne życie.
Natomiast w kontekście hebrajskiej refleksji o człowieku
krew obok tchnienia była miejscem, gdzie umieszczano tradycyjnie siłę żywotną
osoby. Nigdy jednak nie łączono jej z życiem emocjonalnym czy intelektualnym
człowieka. O ile też tchnienie symbolizowało nieuchwytny aspekt ludzkiej
egzystencji, o tyle krew stanowiła jej namacalną – widoczną stronę. Księga
Mądrości odtwarzając ówczesną wiedzę na temat pochodzenia człowieka określa
materię formująca organizm człowieka jako krew matki krzepnącą stopniowo pod
wpływem nasienia męskiego.
Innym, ciekawym
spostrzeżeniem, które mogło wskazywać Izraelitom na krew jako siedlisko życia
mógł być obłoczek pary unoszący się nad jeszcze ciepłą krwią. Obłoczek, który
mógł się wydawać starożytnym zewnętrzną manifestacją tchnienia, wraz z którym
uchodziło życie z rozlanej i stygnącej krwi.
Fakty powyżej przedstawione są
oczywiste i bezdyskusyjne. Dalsze jednak
wnioski z nich wypływające nieco się różnią.
3. Krew - symbol życia i śmierci
Część biblistów podążając za
logiką sakralizacji (świętości) krwi twierdzi, iż krew stanowiąc istotę życie
była dla Izraelitów synonimem tegoż życia – tzn. krew to życie.
Ale
się wystrzegaj spożywania krwi, bo we krwi jest życie (nefes),
i
nie będziesz spożywał życia razem z ciałem (basar). (Pwt 12,23).
Podobne
stanowisko znaleźć można w Księdze Kapłańskiej, która umiejscawia życie
zwierząt w ich krwi oraz porównuje wartość krwi z wartością życia.
Bo
życie ciała jest we krwi, a Ja dopuściłem ją dla was tylko na ołtarzu,
aby
dokonywała przebłagania za wasze życie,
ponieważ
krew jest przebłaganiem za życie. (17,11)
Synonimiczność tych dwóch
kategorii nie oznacza jednakże ich tożsamości. Krew stanowiła dla Izraelitów
siedlisko, manifestację i formę życia. Była postrzegana jako samo życie - ale
jednocześnie to życie ją przekraczało.
Konsekwencją takiego wzajemnego
odniesienia między życiem a krwią w myśleniu starotestamentalnym jest podobny
stosunek dwóch kolejnych pojęć: śmierci i przelania (utraty) krwi. Jeśli bowiem
krew oznacza życie, to jej brak, a więc wylanie z organizmu (a tylko taką krew
dostrzec mogli starożytni), jednoznaczne jest ze śmiercią. Przelana krew
stanowiła więc innymi słowy synonim uwolnienie życia z ciała – a więc śmierć. W
2 Księdze Samuela można odnaleźć następujące słowa przypisane Dawidowi:
Odpowiedzialność
za twoją krew [zrzucam] na twoją głowę. (1,16)
A więc odpowiedzialność za przelanie krwi jest
jednoznaczna znaczeniowo dla Dawida z odpowiedzialnością za śmierć.
Tak wygląda teza przyjmująca
pozytywne znaczenie krwi jako siedliska życia. Nie wszyscy jednak autorzy
zgadzają się z nią. Przykładem tego jest L. Morris, dla którego krew oznacza w
sposób oczywisty śmierć. Swoją interpretację autor uzasadnia, cytowanym już,
fragmentem z Księgi Kapłańskiej (17,11) oraz z Księgi Jonasza (1,14).
Wydaje się jednak, że oba wyjaśnienia kategorii krwi nie wykluczają się,
chociaż balansują między dwoma skrajnie przeciwnymi ujęciami: życie - śmierć.
Trzeba tutaj bowiem zauważyć, że kategoria przez nas omawiana, po pierwsze,
funkcjonowała na różnych etapach rozwoju myśli religijnej Izraelitów. O
różnorodnym stopniu ich świadomości świadczyć może choćby fakt istnienia w
Starym Testamencie różnych tradycji, które w jednym zbiorze pism ukazują całą
gamę ludzkiego pojęcia Boga i świata. Tak więc kategoria krwi, siłą rzeczy,
musiała również przechodzić stopniowo powolny proces uwalniania się z
brzemienia tabu. Sama religia odchodziła, co widać wyraźnie na kartach Starego
Testamentu, od rytów zewnętrznych i ich powierzchownego oraz automatycznego
pojmowania. Stąd też początkowo krew mogła być dosłownie pojmowana jako synonim
życia, by z czasem stać się symbolem ustanowionym przez Jahwe. Po drugie, krew
równocześnie mogła oznaczać życie i śmierć, gdyż ze swej natury, stanowiąc
pierwotne tabu, była w stanie łączyć w sobie te dwa przeciwieństwa. Stąd też
właśnie pochodzi jej jednoczesna moc ekspiacyjna i konsekracyjna w liturgii
oraz kalająca, przykładowo w przypadku kobiety miesiączkującej lub w połogu
(Kpł 12,1-5)[4].
Ważna
więc wydaje się próba całościowego spojrzenia na tak bogate w wymowę pojęcie
krwi w Starym Testamencie i nie przeciwstawiania sobie jej różnych znaczeń[5].
Temat II
Temat II
Krew Chrystusa
w Nowym Testamencie
Niektórzy teolodzy, jak przykładowo
św. Ireneusz, dopatrywali się przełomowego momentu odkupienia w wydarzeniu
wcielenia Słowa – wcieleniu Chrystusa. Inni, tacy jak św. Atanazy, czy też
Tertulian, akcentowali jako najważniejszy moment śmierć i mękę Jezusa. Kolejni,
ze św. Grzegorzem z Nysy na czele, za rozpoczęcie ustroju łaski na ziemi i
przełomowy moment przyjmowali zmartwychwstanie. Każdy z nich akcentując jakiś
aspekt czynił to kosztem zaniedbania innego. Stąd też oczywiste wydaje się, że trzeba
widzieć zbawcze wartości całego życia Jezusa Chrystusa. W takim też duchu
jest przykładowo cała teologia św. Łukasza, który unikając nazywania Chrystusa
bezpośrednio Zbawcą, opisuje fakty, które o tym świadczą. W jego przekonaniu
również cała publiczna działalność ma wydźwięk zbawczy. Męka zaś choć jest
bardzo ważnym momentem, to jednak jest tylko jednym z etapów.
Podobnie się rzecz ma z Krwią Chrystusa, która nie
niesie ze sobą znaczenia zbawczego tylko w wydarzeniach męki i śmierci
Zbawiciela. Nie chodzi też o samą substancję krwi, lecz o zrozumienie jej
przesłania i treści teologicznych w świetle myśli starotestamentalnej. Stąd
ważne wydaje się przyjrzenie całemu życiu i dziełu Jezusa Chrystusa w świetle
symboliki krwi.
1.
Krew wskazująca na człowieczeństwo
Zacznijmy w tym miejscu od przytoczenia fragmentu z
Ewangelii według św. Jana o dzieciach Bożych, które nie narodziły się „ani z
krwi, ani z pożądania ciała, ani z woli męża, lecz z Boga” (J 1,13).
Liczba mnoga użyta odnośnie kategorii krwi świadczy w przekonaniu biblistów, że
chodzi w tym fragmencie o krew rodziców dających nowe życie. Uważano bowiem
powszechnie, że substancja życiowa znajduje się we krwi ludzkiej i w ten sposób
konsekwencją zmieszania krwi obojga rodziców w czasie zapłodnienia jest
poczęcie nowego człowieka. Od strony osiągnięć współczesnej nauki w tym temacie
jest to może bardzo prymitywne i całkiem nieprawdziwe wyobrażenie. Niemniej
jednak takie było przekonanie w ówczesnych czasach i w ten sposób trzeba na to
spojrzeć. Krew więc w tym wypadku określa w sposób jednoznaczny ludzką
cielesność. Staje się niejako synonimem życia biologicznego. Przez krew rodzi
się życie cielesne ludzi i trwa dzięki jej obecności w ciele.
Znaczące wydaje się również użycie kategorii krwi w ewangelicznym
wyrażeniu „ciało i krew” (Mt 16,17). Wyrażenie to bowiem w sposób wyraźny
stanowi synonim specyficznie ludzkiego pośrednictwa, działania oraz pierwiastek
ludzki jako taki (por. Hbr 2,14; Ef 6,12; 1 Kor 15,50). Naturalnie takiego
połączenia nie odnajdziemy bezpośrednio w Biblii Hebrajskiej, gdyż ta zadawala
się stwierdzeniem, że człowiek to „ciało” (Rdz 6,3; Iz 40,6; Jer 17,5).
Niemniej jednak połączenie to odnaleźć można w literaturze rabinistycznej, co
świadczy o powszechności i semickim jego pochodzeniu. Taki zaś tok semickiego
myślenia wskazuje z kolei jednoznacznie na krew jako na przymiot specyficznie
cielesnego życia oraz na uwięzienie człowieka w tym wszystkim, co ziemskie.
Życia, które jest jednoznacznie ziemskie i różni się choćby od sposobu życia
aniołów.
Znaczenie krwi jako podkreślenie ludzkiego życia oraz
ludzkiej natury wydaje się bardzo istotne, gdyż wskazuje na materialność ciała
Chrystusa a w konsekwencji na realizm jego ofiary i śmierci[6]. Tak
więc Krew Zbawiciela uwypukla doskonałe człowieczeństwo Chrystusa, który jak
każdy człowiek – chociaż będąc Bogiem - musiał być zbudowany z ciała i krwi. A
pamiętajmy, że cielesność Boga była w kręgach religijnych Izraela oraz w
kulturze greckiej – gdzie ciało było zawsze czymś gorszym i niedoskonałym -tak
trudna do przyjęcia, że w pierwotnym Kościele powstawały sekty twierdzące, że
Chrystus musiał mieć tylko pozorne i niecierpiące ciało.
2.
Krew wskazująca na wejście w obietnicę Starego Przymierza
Z Ewangelistów tylko św. Łukasz (2,21) wspomina, i to w sposób
lakoniczny, o obrzezaniu Jezusa ósmego dnia po narodzeniu. Chociaż podaje się,
że wspomnienie obrzezania jest jedynie tłem dla wydarzenia nadania imienia
Chrystusowi, to jednak ogólnie ma ono swoje istotne znaczenie w tradycji judaistycznej.
Bardzo istotną sprawą jest fakt, że krew przelana podczas obrzezania, w
tradycji rabinistycznej jest traktowana na równi z krwią baranka paschalnego.
Rabini dostrzegają wyraźnie, że oba te rodzaje krwi przyczyniły się do
wyzwolenia Izraelitów z Egiptu. Takie postawienie na jednej linii obrzezania,
jako znaku przymierza oraz baranka paschalnego zastępującego śmierć
pierworodnych synów Izraela wyraźnie świadczy o doniosłym zbawczym znaczeniu
krwi obrzezania. Zresztą krew wypływająca przy tym obrzędzie (Wj 4,26) była
nazywana w późnym judaizmie wprost „krwią przymierza”. Skoro więc tak, to nie
akcentowany i nie skomentowany przez Ewangelistę ryt dokonany na Jezusie
niesie w sobie wiele ukrytych treści.
Można więc dopatrzyć się, w tym nie wskazującym bezpośrednio na Krew Chrystusa
rycie, solidarność Chrystusa w przymierzu Starego Testamentu. Przez
Wcielenie Chrystus stał się człowiekiem pochodzenia żydowskiego, jednak dopiero
przez obrzezanie stał się uczestnikiem starotestamentalnego przymierza.
Chociaż więc św. Łukasz wspomina tylko sam fakt, to rozwijając jego myśl
teologiczną można dojść do wniosku, że przelanie Krwi Chrystusa związane z tym
obrzędem wskazuje na Krew jako wejście Jezusa w religię Izraela – dokładniej
zaś w obietnicę daną Narodowi Wybranemu w ramach przymierza. Chociaż
obrzezanie nie decyduje o byciu Żydem[7], to jednak obiecany
Chrystus, aby być tym oczekiwanym i spełniającym proroctwa Mesjaszem, musiał
mieć udział w obietnicy przymierza – a znakiem tego było właśnie obrzezanie.
Tym bardziej było to istotne, że sam Chrystus stwierdził, że nie przyszedł
Prawa znieść, lecz wypełnić.
3.
Krew jako wyraz solidarności z ludźmi
Jednym z symbolicznych przesłań Krwi
Chrystusa jest solidarność z ludźmi. Krew świadcząc wyraźnie o
człowieczeństwie Zbawiciela jednocześnie sprawia, że Syn Boży staje się niejako
Bratem człowieka w jego ziemskim życiu. Aspekt ten wydaje się ważny, gdyż
ukazuje poprzez Krew Mesjasza nowe oblicze Boga – Boga towarzyszącego i
solidarnego z człowiekiem. Objawia się to poprzez uniżenie, współczucie,
współcierpienie i miłosierne pochylenie
się Boga nad człowiekiem.
Wychodząc od Hbr 2,17 można
wskazać, że odkupienie zakłada solidarność między mającym uświęcić, a mającymi
dostąpić tego uświęcenia. Solidarność z ludźmi jest więc według Listu do
Hebrajczyków konieczna, by Chrystus mógł stać się Arcykapłanem (Hbr 2,17).
Zbawiciel zmienia tym samym całą koncepcję uświęcenia. O ile bowiem dotąd
uświęcenie wiązało się z obrzędami oddalonymi od ludzi (ofiara składana była w
wyznaczonym miejscu dostępnym tylko dla kapłana), o tyle Chrystus wskazuje na
uświęcającą rolę wspólnoty, co swoje apogeum znajduje w Eucharystii. W
każdym bądź razie w ten sposób nawiązuje się braterstwo między Bogiem i
Odkupicielem a ludźmi. Pójście w tym kierunku rozważań jest bardzo istotne gdyż
wskazuje na solidarność Jezusa również w ludzkim przeznaczeniu. Jest to o tyle
ważne, gdyż stanowi swoiste preludium do ofiary posłuszeństwa. Tak więc chodzi
tu o coś więcej niż o ludzką naturę Syna Bożego – Jego Wcielenie. Chodzi o
zaakcentowanie, że Chrystus przyjmując ludzką naturę nie ucieka od
przeznaczenia „ciała i krwi” – czekającej śmierci. Solidarność Chrystusa
ukazuje Jego świadome i dobrowolne przyjęcie równości losów. Tak więc
stając się przez Wcielenie jednym z ludzi, Chrystusa mógł dokonać zbawienia.
Jezus przyszedł na świat po to, by jak wskazuje Hbr 2,15, przecierpiawszy
śmierć mógł przezwyciężyć przyczynę tej śmierci. To stanowi cel odkupienia oraz cel zawiązania
tej wspólnoty braterskiej z człowiekiem. I to nie tylko z człowiekiem, jak to
miało miejsce w Starym Testamencie „sprawiedliwym”, lecz każdym – a w sposób
szczególny właśnie tym pogardzanym. Krew zaś jako synonim śmierci ofiarnej
stanowi wyraz solidarności Jezusa w tym wymiarze ziemskiego życia. Stanowi
„konsekracje” przez Boga tego, co do tej pory było uważane za nie święte i
odrzucane.
Innymi słowy Chrystus przez
swoją Krew nadaje wartość i znaczenie w oczach Boga każdemu momentowi naszego
życia. W ten sposób każdy chwila jest ważna i można ją ofiarować Bogu przez co
całe życie ludzkie może stać się na wzór życia Jezusa Chrystusa wartościową
ofiarą.
Temat
III
Nowotestamentalna Nowość
Ofiary Jezusa Chrystusa
Wprowadzenie:
Wyobraźmy sobie, że dwie osoby robią zakupy starszym kobietom. Jedna z
tych osób jest opłacaną pomocą społeczną i ze względu na to robi zakupy oraz
sprząta. Druga zaś osoba, to młoda dziewczyna, która w związku ze swoją dużą
wrażliwością pomaga chorej sąsiadce. Czy istnieje jakaś różnica między tymi
dwoma posługami? Oczywiście, różnica jest w towarzyszącej intencji, w motywacji
1. Bezinteresowność
A.
Ofiara jako wymiana darów – coś za coś
Zjawisko składania ofiar towarzyszy
rozwojowi ludzkości od samego jej początku. Stanowi uniwersalną formę przejawu
religijności człowieka, a ofiara z czegoś i ofiara z siebie jest istotą kultu
religijnego oraz uzewnętrznieniem uczuć religijnych. Najstarsze pojęcie ofiary
sprowadza się zasadniczo do aktu zamiany: człowiek składa Bogu pewną ofiarę, w
zamian za co otrzymuje coś od Niego. Wynika to z zasady: „daję, abyś i ty mi
dał”. Idea dawania – jak pisze B. Malinowski –
oraz sens wymiany podarunków na wszystkich etapach kontaktów społecznych
odgrywała znaczącą rolę w ofierze religijnej. W ofierze takiej mogła być
składana istota żywa, roślina, jakiś płyn lub inny przedmiot. Ofiary, obok
modlitwy, należą do najstarszych i najistotniejszych form kultu. Ofiara jest
tak ściśle związana i wpisana w istotę każdej religii, że nie sposób jej od
niej oddzielić. Również jej pełne zrozumienie ściśle łączy się z pojęciem
religii.
B.
Chrystus nadaje nowy sens ofierze – jej
bezinteresowność nadaje jej znaczenie wyrazu miłości; staje się emanacją
miłości
Bezinteresowność
ofiary stanowi wyraz miłości, która chce się dzielić, dawać. Bóg stworzył
człowieka nie dlatego, by być szczęśliwszym, gdyż jest zawsze w pełni
szczęśliwy, lecz aby podarować człowiekowi szczęście. Bóg nie odkupił i nie
zbawia człowiekowi, bo potrzebuje. Jest to bezinteresowny dar. Im więcej
miłości, tym więcej poświęcenia oraz zapomnienia o własnej korzyści. Ofiara nie
mająca przynieść osobistych korzyści stanowi ofiarę doskonałą.
2. Przemiana samego ofiarodawcy
Dotychczasowe rozumienie obrzędu składania ofiar, od samych swych
początków, łączyło się nierozerwalnie z próbą zjednania przychylności Boga.
Obojętnie, czy wiązało się to z prośbą o błogosławieństwo, czy też, jak to mam
miejsce w przypadku ofiar przebłagalnych, miało na celu skłonienie Boga do
wybaczenia win. Takie podejście związane było z faktem wyobrażania sobie Boga
na sposób ludzki – stąd Bóg, który się jak człowiek gniewa, złości, cieszy,
itd.
List do
Hebrajczyków wyraźnie natomiast wskazuje na niewystarczalność ofiar
starotestamentalnych. Ofiary nie są Bogu potrzebne i nie mogą zmienić jego
stosunku do człowieka, który to nie ulega żadnej zmianie i emocjom. Celem zaś
jest przemiana serca ofiarodawcy, a temu krew zwierząt ofiarnych nie służy. Nie
zmienia bowiem ona właściwie człowieka, lecz sprawia „oczyszczenie ciała” (Hbr
9,13).
Tymczasem ofiara
Chrystusa wniosła ze sobą przemianę samego Chrystusa, który przez swoją ofiarę
„udoskonalił się” (Hbr 5,9; por. 2,10; 7,28). Bardzo trafnie podsumował to
wybitny biblista A. Vanhoye:
„W Jego
[Chrystusa] ofiarowaniu nie było ludzkiego wysiłku, by zmienić postanowienia Boże,
stało się ono otwarciem samego siebie na działanie Boga w duchu miłości
przepełnionej wdzięcznością. Było całkowitym oddaniem, tak by Jego ludzka
natura została przemieniona, doprowadzona do stanu doskonałości i by stał się
On przez to sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr
5,9-10)”.
3. Forma
składania ofiar
W ofierze nie tylko ważny jest dar, ale także sposób, w jaki ofiara
dociera do Boga. Kult starotestamentalny posługiwał się ołtarzami całopalnymi
oraz ogniem. Nie był to jednak zwykły ogień zapalony i zgaszony, lecz ogień
pochodzący od Boga (Kpł 6,5-6; 9,24; 2 Krn 7,1), który dawał kapłanom poczucie
posiadania mocy Boga. Tak spalana ofiara unosiła się z dymem do Boga stanowiąc
„miłą woń” (Wj 29,18).
Autor Listu do Hebrajczyków odchodzi od dosłownego rozumienia ognia i
dopatruje się w nim symbolu Ducha Świętego. Stąd też pisze:
Przez
Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę. (Hbr
9,14)
Żadna więc siła
materialna nie jest w stanie sprawić, aby ofiara dotarła do Boga. Nie chodzi
bowiem tu o fizyczne przemieszczenie, pokonanie dystansu. Chodzi o zbliżenie
się człowieka do Boga, co wymaga wewnętrznego impulsu i przemiany serca. To zaś
dokonać może Duch Święty. Ale ponieważ ofiara nie jest złożona przez istotę
duchową (autor pisze o Jezusie: za dni ciała swego – Hbr 5,7), dlatego
wiąże się z cierpieniem fizycznym i psychicznym oraz śmiercią. I właśnie
pojęcie Krwi Chrystusa ukonkretnia i najlepiej obrazuje zbawczą ofiarę
Chrystusa. On bowiem zastąpił dawne ofiary ofiarowaniem swego serca pozwalając,
by Duch Święty w Jego ludzkim sercu dokonał tej przemiany w sposób bardzo
bolesny. Ta ofiara ogarniając całą Jego ludzką naturę sprawiła, że Chrystusa
nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał (Hbr 5,8), co wypełniło
proroctwa Starego Testamentu i Prawo Boże zostało zapisane w nowy sposób w
sercu ludzkim (por. Jr 31,33).
4. Miejsce złożenia i wartość żertwy ofiarnej
W kulcie Starego Testamentu ofiara
stanowiła akt chwalebny i była składana w miejscu świętym. Żertwą ofiarną była
zaś często krew, symbol najwyższej wartości zarezerwowanej tylko Bogu – życia.
Tak czyniono ze względu na dostojeństwo, świętość i doskonałość Jahwe.
Tymczasem śmierć Chrystusa zachowuje tylko symbol krwi, jako symbol
najwyższej ofiary. Rodzaj śmierci bowiem łączył się w świadomości Jemu
współczesnych z odrzuceniem i przekleństwem przez Boga. Tak więc ani
ofiarodawca nie był godzien złożyć chwalebnej ofiary, ani jego osoba, jako
przeklęta, nie była godną Boga ofiarą. Zauważmy bowiem, że wyrok wykonano poza
Jerozolimą (por. Hbr 13,12; Kpł 24,14), co oznaczało odrzucenie ze społeczności
Narodu Wybranego. Chrystus więc w pohańbieniu składa inną ofiarę – ofiarę nie
opartą na rycie kapłaństwa starotestamentalnego. Tu też Krew Chrystusa ukazuje
się jako symbol nowej ofiary, ofiary o nowych skutkach, ofiary dokonanej i
uobecniającej się dziś przez Ducha Świętego.
Temat IV
Krew
Chrystusa Źródłem Mojej
Nadziei
A.
Nadzieja w Starym Testamencie
Punktem wyjścia dla naszych rozważań jest pierwotne i fundamentalne
doświadczenie nadziei tkwiącej w każdym konkretnym człowieku – tęsknoty za
lepszym jutrem, za mającym nadejść szczęściem. To poszukiwanie szczęścia nie
jest jednak oderwane od rzeczywistości, lecz przeciwnie, jest z nią związane.
Tak więc nasze szczęście wiążemy z nadzieją dobrego samopoczucia, ze zdrowiem,
dostatkiem, pokojem oraz dobrymi relacjami z innymi ludźmi. To właśnie nadzieja
na szczęście, w sposób naturalny dla człowieka, nadaje jego życiu sens i
motywacje. Jeśli bowiem człowiek przeżywa trudności i brak szczęścia, to
tęsknota za nim i wiara w jego doświadczenie stają się nadzieją, która jest
motywacją do przetrwania przeżywanego stanu rzeczy.
Stąd też starotestamentalne opisy początków wiary ukazują nadzieję ludzką
jako pragnienie szczęścia, którego źródłem jest wiara oraz błogosławieństwo
Jahwe. Błogosławieństwo, którego skutki przejawiają się w możliwości dożycia
późnej starości, posiadaniu licznego potomstwa, dobrobycie, pokoju, itd. A więc
wiara i w konsekwencji błogosławieństwo Jahwe jest dla Izraelitów przedmiotem i
jednocześnie źródłem nadziei na dostatnie życie doczesne (Wj 3,8. 17).
Abraham, jako pierwszy historyczny przodek Izraela ukazany jest w Biblii,
jako osoba wierząca swemu Bogu (do tego stopnia, że zostawia bezpieczne miejsce
i wychodzi w nieznane oraz jest w stanie złożyć w ofierze własnego syna) i
żyjąca nadzieją na otrzymanie ziemi obiecanej (Rdz 15,7), dobrobytu (Rdz
12,1-3) i licznego potomstwa (Rdz 15,5). Niemniej jednak to ofiara Abrahama
pozostanie na zawsze przykładem całkowitego złożenia nadziei w obietnicy Boga.
(Rdz 22). Bezkompromisowe złożenie nadziei w zapewnieniach Boga czyni Abrahama
w oczach św. Pawła przykładem prawdziwej ufnej wiary dla chrześcijan.
Również historia wyjścia z Egiptu opiera się na nadziei płynącej z
obietnicy wolności i lepszego życia (Wj 3,17). Mojżesz podczas wędrówki i
pojawiających się wśród ludu wątpliwości umacnia wiarę, która zniszczyła
nadzieję i wprowadziła w szeregi ludu zwątpienie i defetyzm.
Z czasem prorocy podtrzymujący i oczyszczający nadzieję Izraela,
otworzyli dla tej nadziei nowe horyzonty. Ich koncepcja przyszłości, to już nie
szczęście doczesne pojedynczego klanu (jednostkowe), lecz błogosławieństwo
Narodu Wybranego (jako całej zbiorowości). Stanowi to konsekwencję Przymierza,
które nadało Izraelowi poczucie zbiorowej tożsamości. Stąd też akcent nadziei
przechodzi na szczęście narodu wyrażone w nastaniu królowania Jahwe. Tak więc
przedmiotem nadziei staje się sam Bóg, obecny ze swoim ludem i pomiędzy nim. I
chociaż nadal emanacją błogosławieństwa będzie szczęście doczesne, to jednak
„problem cierpienia sprawiedliwego” (por. Księga Hioba) sprawi, że pod koniec
niewoli babilońskiej judaizm zacznie dostrzegać w cierpieniu wartość zbawczą
umacniającą nadzieję (Iz 53).
Z czasem nadzieja zacznie się kierować ku śmierci, przekraczając ją i
wchodząc w pragnienia związane z nieśmiertelnością. Tak rodzi się w późnym
judaizmie, nie wyznawana powszechnie w czasach Jezusa, koncepcja nadziei
zmartwychwstania. Zauważmy, że jest to już nadzieja konkretnej jednostki
ludzkiej, która jednak przechodzi śmierć, aby swe szczęście znaleźć nie u Boga
w niebie, ale nadal po zmartwychwstaniu na tej samej ziemi.
B. Nadzieja w
Nowym Testamencie
Symbol
kotwicy
Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, /kotwicy/,
która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas, stawszy się
arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. (Hbr 6,19-20)
Wymiar
wertykalny nadziei i kotwica znakiem nadziei …
Akcenty
nadziei według kard. Ratzingera
Nowy Testament zmienia podejście do
nadziei i odnosi ją do dóbr pozaziemskich. Bardzo mocnymi przykładami takiego
ujęcia są:
- Apokalipsa św. Jana – historia ludzkości nie zakończy się klęską, lecz ostatecznym zwycięstwem Chrystusa Baranka. Pozorne zwycięstwa szatana stwarzają niebezpieczeństwo znużenia nadziei. Ale jednak to ona tryumfuje, co wyrażają słowa starej modlitwy aramejskiej Przyjdź Panie Jezu (Ap 22,20).
- Kazanie na Górze ze swymi błogosławieństwami. To właśnie ci, którzy na sposób starotestamentalny spełnienia nadziei powinni szukać w zmianie sytuacji doczesnej, wezwani są do trwania w nadziei, że szczęście znajdą w Królestwie Niebieskim. Królestwie, które z perspektywy współczesnej teologii nie tylko określa życie wieczne z Bogiem, ale które rozpoczyna się tu na ziemi przemianą hierarchii wartości, podejścia do otaczającej rzeczywistości oraz postępowania.
Tak też, jak
pisał kardynał J. Ratzinger, znakiem rozpoznawczym chrześcijanina jest
prawdziwa nadzieja, a jej brak charakteryzuje ateistę. Wiąże się to z faktem,
że człowiek oczekuje od przyszłości radości, szczęścia, które jeszcze nie
posiada, lub posiada w stopniu jeszcze niedostatecznym. W wypadku ateisty to
oczekiwanie kończy się wraz ze śmiercią, natomiast w przypadku człowieka
wierzącego dopiero śmierć może być początkiem pełnej szczęśliwości.
Nadzieja dla
wszystkich
Trzeba sobie uzmysłowić, że zadaniem Kościoła jest niesienie nadziei,
która nie jest jednak indywidualistyczna, lecz uniwersalna.
H.U. von Balthasar
pisał: mam nadzieję, że mój przyjaciel wyzdrowieje z ciężkiej choroby, ale
czy to wiem? Zaraz potem cytował kard. Danielou: Dość często ujmujemy
nadzieję zbyt indywidualistycznie, jakby dotyczyła ona tylko naszego zbawienia.
Tymczasem zaś nadzieja wiąże się z wielkimi dziełami Boga, które obejmują całe
stworzenie. Dotyczą one losu całej ludzkości. To właśnie jej zbawienia
oczekujemy. W samej rzeczy zatem nadzieja odnosi się do zbawienia wszystkich
ludzi, i tylko w tej mierze, w jakiej do nich należę, odnosi się także do mnie
C. Nadzieja w
perspektywie symboliki krwi
Nadzieja od
Boga
- Prawdziwa nadzieja pochodzi od Boga, gdyż opiera się na głębokim przekonaniu wiary i na zaufaniu Bogu. Bóg jest dawcą prawdziwej nadziei.
- Człowiek może dać nadzieję jako chwilową poprawę samopoczucia. Pomaga to przetrwać w danej chwili, ale nie jest to prawdziwa nadzieja mająca swe źródło w Bogu.
Kain i Abel
Jaki był powód odrzucenia ofiary
Kaina z pewnością nie wiadomo, ale prawdopodobne było to jego złe postępowanie.
W ówczesnych wierzeniach tkwiło bowiem przekonanie, że Bóg nie przyjmował
ofiar, jeśli nie towarzyszyło im uczciwe życie ofiarodawcy (por. Prz 15,8;
21,27). Po reakcji Kaina widać, że wcześniej jego zachowanie mogło budzić
zastrzeżenia Boga.
Autor – Jahwista ukazuje psychologię
grzechu. Widać bowiem tu wyraźnie, że źródłem wrogości jest zazdrość. To ona
wraz z nieumiejętnością potępienia zła w sobie doprowadza do morderstwa.
„Bóg Biblii” jest zawsze rzecznikiem
dobra człowieka i jego obrońcą (Rdz 9,5; Wj 22,22.26, Sdz 4,3). Tak więc i w
tym fragmencie ujmuje się za wołającą niewinnie przelaną krwią Abla. Chociaż
Kain został wygnany, to jednak nie przeklęty. Mało tego wersety 13 i 14
świadczą o nawróceniu Kaina (uznaniu wielkości zbrodni), co wynika z kolejnego
wersetu ukazującego łaskawość Boga łagodzącego karę. Bóg umieszcza też znak,
który ukazuje, że Kain jest pod szczególną opieką Boga (chodzi prawdopodobnie o
tatuaż).
Wniosek: Bóg ujmuje się za
przelewaną krwi – nadzieja, że dla Boga ważny jest człowiek i jego problem.
Jedynie płaszczyzna zadośćuczynienia się zmienia.
Krew
niewinnie przelana sprowadza interwencje Boga – Kain i Abel
Krew staje się
znakiem nadziei na sprawiedliwość, która pochodzi z interwencji Boga ujmującego
się za człowiekiem.
Baranek
Paschalny – Baranek Apokaliptyczny
Jakkolwiek sam opis ustanowienia Paschy nie nazywa bezpośrednio baranka
ofiarą, to jednak szereg okoliczności z tym związanych wskazuje wyraźnie na
baranka nie tylko jako na posiłek, lecz również jako żertwę ofiarną. Krew
baranka ocaliła więc Izraela przed zagładą. Również krew uczyniła go narodem
Jahwe. Tak więc krew łączy Wyjście oraz Przymierze w jedną całość i nic
dziwnego, że z czasem dla rabinów stała się źródłem przebłagalnego charakteru
Paschy. Stąd też zrozumiałe wydaje się zainteresowanie św. Jana umieszczeniem
Osoby Jezusa Chrystusa w kontekście Paschy i Przymierza.
Apokaliptyczny wymiar krwi nie jest tylko wymiarem gniewu Boga względem
ludzi, którzy mu się sprzeniewierzyli. Krew w Apokalipsie św. Jana, jak to
zostanie jeszcze omówione, to również zbawiająca Krew Baranka (Ap 5,9) oraz
dająca życie z Bogiem krew świadków Jezusa (por. Ap 17,6). Tak więc Krew
Chrystusa oraz złączona z nią krew męczenników – świadków jawi się wyraźnie w
perspektywie nowej rzeczywistości zbawionych. Rzeczywistości nowego życia i
zjednoczenia z Bogiem dzięki Krwi Baranka i własnemu świadectwu.
Ponieważ Apokalipsa św. Jana ma na celu umocnić i dać nadzieję zwiastując
dzień, w którym nie będzie miejsca na łzy (7,17; 21,4), dlatego też pojawia się
w niej obraz Baranka zabitego, ale jednak żyjącego, gdyż jawiącego się w
postawie stojącej (5,6). Baranka z zagojonymi ranami na ciele – znakiem przywróconego życia. Jest to hymn na
cześć zabitego Baranka, który swoją Krwią zdobył Bogu ludzi (5,9-14; 7,9-12;
7,15-17 19,6-8). Baranek jest radosnym znakiem Zmartwychwstałego, a Jego Krew
stanowi zwiastun zwycięstwa (1,5; 5,9; 7,14; 12,11; 19,13).
[1] I. Mroczkowski, Starotestamentalne rozumienie ciała,
duszy i ducha człowieka, SP, 21 (1993) s.20:„Ten, kto żyje, ma w sobie
tchnienie (nefes) (2 Sm 1,9). Gdy zaś umiera, uchodzi zeń dusza (Rdz 35,18) czy
oddaje ducha (Jer 15,9). Dlatego tez czasami dochodzi do utożsamienia duszy z
krwią (Ps 72,14). Dusza znajduje się we krwi (Kpł 17,10) jest samą krwią (Kpł
17,14; Pwt 12,23). Związek duszy z krwią jest prawdopodobnie inaczej
ukierunkowany niż związek duszy z tchnieniem, niemniej u podstaw obu tych
związków znajduje się istota ciała jako żywego organizmu. Ciało opuszczone
przez krew i pozbawione tchnienia staje się nieżywe. Warto tu dodać, że o
związku duszy z krwią najwyraźniej mówią teksty rytualne. W Rdz 9,4 czytamy:
„Nie wolno wam jeść mięsa z krwią życia”, a w Kpł 17,11 – uzasadniając zakaz
spożycia krwi mówi się: „bo życie ciała ... za życie”. Wszystko, co wiąże się z
życiem pozostaje w łączności z Panem życia – Bogiem. Z tego faktu w Starym
Testamencie wynikało potępienie morderstwa, zakaz spożywania krwi i użycie jej
przy obrzędach kultycznych”.
[2] J. Schreiner, Teologia Starego Testamentu, s.358n:
„Izrael nie powinien mniemać, że w ten sposób przydaje się Bogu siły. Nawet
wtedy, kiedy według szeroko rozpowszechnionego zwyczaju przygotowuje się
jedzenie (Sdz 6,19n.) albo w ramach świątynnego kultu kładzie chleby pokładne,
nie daje to Bogu żadnej materii do życia. Bóg czuje tylko podczas ofiary „miłą
woń“, co nie oznacza nic innego, jak tylko łaskawe przyjęcie; Bóg okazuje je
nie tylko ofierze, lecz z nią i przez nią ludziom, którzy ją składają.“
[3] J. Bright, Historia Izraela, s.149: “Religia Izraela
nie polegała na pewnych ideach religijnych czy zasadach etycznych, lecz
opierała się na pamięci przeżycia historycznego, interpretowanego w wierze i
znajdującego odpowiedź w wierze.”
[4] W praktyce życia codziennego postawy ludzkie wobec
krwi oscylowały zawsze wokół dwóch skrajnych postaw: fascynacji atrakcyjnością
i odrazą. Była ona jednocześnie
postrzegana jako symbol życia oraz jako symbol śmierci. Mieściła w sobie
kultyczną czystość i mogła stać się źródłem skażenia.( por. J. P. Roux, Blood, w: M. Eliade, The
Encyclopaedia of Religion, t.II, s.254.)
[5] R. Rumianek, Rola krwi w Starym Testamencie, STV 23
(1985) nr 1, s.82: „Wydaje się jednak, że nie ma potrzeby wprowadzać takiego
rozgraniczenia, czy krew jest życiem czy też śmiercią. Wyraźnie bardzo trudno
to przedstawić, ponieważ zachodzi ścisły związek życia i śmierci. Można zatem
skonkludować, że krew jest siedliskiem życia, czy też sakralnym wyznacznikiem
życia. A przelanie krwi oznacza śmierć. Po prostu brak krwi powoduje zanik
życia.”
[6] Bardzo dobitnie to ujmuje J. Szlaga komentując List do
Hebrajczyków: „Jezus nie przyjął natury aniołów, bo nie oni, lecz „potomstwo
Abrahama” (1,16) oczekiwało na uwolnienie z niewoli śmierci. Ponieważ zaś
odkupienie z woli Bożej (2,10) dokonać się miało właśnie na drodze śmierci,
Chrystus musiał wpierw przyjąć podległą śmierci naturę „ciała i krwi”, by ją
przekształcić na nie podlegającą śmierci (2,15) i uwolnioną od wpływów szatana
(2,14).” J. Szlaga, Nowość Przymierza Chrystusowego według Listu do
Hebrajczyków, Lublin 1979, s.89.
[7] A. Jankowski, Biblijna teologia przymierza, Katowice
1985, s.29: „Jest to dowolnie wybrany przez Boga znak przynależności do Jego
ludu, zresztą nie pojętego ściśle etnicznie. Odnosi się do wszystkich, którzy
chcą zawrzeć przymierze z Nim. Nie dominuje tu więc narodowy ekskluzywizm, lecz
koncepcja przynależności do Ludu Bożego.”; S. Ph. de Vries, Obrzędy i symbole,
s.255: „Ktokolwiek więc urodzony został jako istota płci męskiej z matki, która
z racji swego urodzenia jest matką żydowską, i z jakichkolwiek powodów nie
został obrzezany, jest mimo wszystko Żydem. W takim wypadku: nieobrzezanym
Żydem.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz